Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo black publishing. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo black publishing. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 lipca 2015

Katarzyna Archimowicz "W kolejce po życie" | Recenzja


Kiedy rozpoczynałam swą literacką przygodę z najnowszą powieścią Katarzyny Archimowicz, nie miałam bladego pojęcia, w jakie sfery ludzkiego życia zaprowadzi mnie autorka. Tymczasem okazało się, że "W kolejce po życie" to szalenie ambitna i ważna książka. Spodziewałam się raczej lekkiego, nieco banalnego czytadła, a dostałam doprawdy mądrą i przemyślaną powieść o zawiłych kolejach losu.

Ewa i Leszek są małżeństwem od ponad dwudziestu lat. Prowadzą spokojne życie, dorosłe już dzieci wyprowadziły się z domu i rozpoczęły studia. Leszek jest kierowcą, Ewa zajmuje się domem. Sylwestrowy poranek na zawsze odmieni życie Ewy. Policjant informuje kobietę o ciężkim wypadku, w którym ucierpiał Leszek. Mąż Ewy walczy o życie w szpitalu w Ciechocinku. Ewa w kilka godzin dociera do Ciechocinka, aby być przy pogrążonym w śpiączce mężu. Mijają miesiące, a Leszek nie wybudza się. Ewa zaprzyjaźnia się z Krzysztofem, lekarzem pracującym na oddziale neurologii, na którym przebywa Leszek. Krzysztof pomaga Ewie znaleźć lokum. Ewa przenosi się do starej willi i tam poznaje baronową Konstancję oraz jej rodzinę. Zdziwiona odkrywa przeszłość Podolskich, która w zadziwiający sposób łączy się z historią Ewy i Leszka.

"W kolejce po życie" to intrygująca i dojrzała lektura o kolejach życia ludzkiego. Została napisana przepięknym, subtelnym językiem. Katarzyna Archimowicz swą historię opowiada jakby szeptem, w sposób pełen empatii i swego rodzaju delikatności. Powieść skradła moje serce. Delektowałam się każdym zdaniem, powoli smakowałam niepowtarzalny klimat, jaki udało się stworzyć Katarzynie Archimowicz. "W kolejce po życie" nie jest książką, którą czyta się jednym tchem. Autorka stworzyła zawiłą i rozbudowaną opowieść, poruszyła szereg istotnych kwestii. Tej powieści nie można ot tak, zaklasyfikować i w jednym zdaniu napisać, o czym ona jest. W "W kolejce po życie" nic nie dzieje się przypadkiem, a całość kieruje się logiką, nawet jeśli czasem czytelnik odnosi wrażenie, że niektóre wątki są zbędne. Kiedy już będziemy zmierzać do końca, wszystkie elementy układanki wskoczą na swoje miejsce. Otrzymamy niebanalną, piękną, szczerą i bezkompromisową opowieść.

Powieść Katarzyny Archimowicz opowiada historię kilku osób, połączonych ze sobą w zupełnie niezwykły sposób. Rozstanie, złamane serce, choroba, śmierć, miłość - tutaj nic nie dzieje się tak po prostu. Archimowicz pisze o wartości życia ludzkiego. I w zasadzie, gdybyśmy chcieli zamknąć tę lekturę w jednym zdaniu, tak należałoby ją określić. Ale to wciąż za mało. Bo o tak pięknej książce nie można pisać tak krótko. Tak, pięknej. "W kolejce po życie" nie jest rewelacyjna czy wybitna. Jest piękna. Ten przymiotnik najpełniej określa istotę powieści. Katarzyna Archimowicz pisze o nadziei, bólu, miłości oraz rozczarowaniu. Autorka ma szczególny talent do opisywania ludzkich emocji. Swoich bohaterów stworzyła z dbałością o szczegóły i staranne portrety psychologiczne. Rzadko zdarza się powieść tak... skończona, jak "W kolejce po życie". Często odnoszę wrażenie, że chętnie bym coś dodała, ewentualnie odjęła, po prostu - czegoś mi w książce brakuje. Tym razem czuję, że powieść Katarzyny Archimowicz jest wypełniona aż po brzegi, idealnie wyważona. 

"W kolejce po życie" to wspaniała propozycja dla czytelników preferujących literaturę środka. Jest ambitnie, czasem poważnie, momentami zabawnie. To był mój pierwszy kontakt z twórczością Katarzyny Archimowicz. "W kolejce po życie" rozbudziła mój apetyt na więcej.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Katarzyna Archimowicz "W kolejce po życie"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
ilość stron: 368
data premiery: 17.06.2015

wtorek, 19 maja 2015

Małgorzata Łatka "Podpowiedź serca" | Recenzja



Prowansja kojarzy się z lawendą oraz upalnym latem. Małgorzata Łatka poszerza nasz sposób myślenia i postrzegania położonego nad Morzem Śródziemnym regionu. Świeżym, soczystym językiem opisuje prowansalskie burze, ostre, głośne fale uderzające o brzeg francuskiej ziemi... Wraz z Joanną, główną bohaterką powieści "Podpowiedź serca", odkrywa tajemnice Prowansji. Zaprasza czytelnika w podróż. Zachęca do poszukiwania swojego miejsca na świecie. Joanna, zupełnie przypadkiem, odnalazła swoje miejsce w Prowansji. Czy ty, czytelniku, jesteś gotowy pozostać w Prowansji na dłużej?

Joanna postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała w podróż w bliżej nieokreślonym kierunku. Siostra bliźniaczka pomogła jej uświadomić sobie, że to, czym żyje, tak naprawdę nie jest tym, czego pragnie. Joanna rzuciła pracę, odwołała ślub, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła przed siebie. Zupełnie przypadkiem wylądowała w Prowansji. Kiedy Joanna ulega niegroźnemu wypadkowi na drodze, szybko okazuje się, że mimo iż kobieta jest cała i zdrowa, jej samochód w dalszą podróż nie pojedzie. Nie w najbliższym czasie. Naprawa auta pochłania wszystkie oszczędności Joanny, więc ta postanawia poszukać pracy i zostać na miejscu przez kilka tygodni. Jeszcze nie wie, że jej pobyt może się wydłużyć, gdy okaże się, iż oto znalazła swoje miejsce na świecie.

"Podpowiedź serca" urzeka przepięknymi opisami krajobrazów. Małgorzata Łatka oddaje niesamowity klimat Prowansji. Region, w jaki trafiła Joanna, na kartach "Podpowiedzi serca" żyje swoim życiem. Pełne pasji opisy miejsca są bezapelacyjnie najlepszą stroną powieści. Autorka pisze w taki sposób, że czytelnik, który nigdy nie oddychał prowansalskim powietrzem, odnosi wrażenie, iż doskonale poznał i.. pokochał krainę. Prowansja Małgorzaty Łatki przyciąga zainteresowanie, budzi tęsknotę. "Podpowiedź serca" skłania do refleksji nad swoim życiem. Autorka pyta nas o relację naszych potrzeb z rzeczywistością. Stworzyła portret kobiety o charakterze perfekcjonistki, zamkniętej w schematach życia. Joanna prowadzi udane życie, jest szczęśliwa. Niczego jej nie brakuje, ba, wręcz przeciwnie, ma wszystko to, co sprawia, że możemy mówić o szczęściu w życiu. A jednak jeden impuls wywołuje lawinę zdarzeń. "Podpowiedź serca" to ciepła historia o tym, czego naprawdę potrzebujemy, nawet jeśli sami nie jesteśmy tego świadomi.

Niestety, lektura jest w dużym stopniu przewidywalna i mało odkrywcza. Szkoda, bo potencjał ma olbrzymi. A jednak nie potrafi zaskoczyć. Już po lekturze kilkunastu stron wiedziałam, jak się to wszystko skończy i nie pomyliłam się. Autorka uciekła w dobrze znane klimaty, a zakończenie okazało się być identyczne jak w setkach innych publikacji tego typu. Różnica jest taka, że rzecz ma miejsce w Prowansji. Lektura jest ciepła, miła i przyjemna, czyta się łatwo, szybko, ale "Podpowiedź serca" nie wyróżnia się niczym poza urzekającą atmosferą, pięknymi opisami miejsca i zapachem prowansalskiej burzy. Ta burza pozostała mi najbardziej w pamięci. Powieść okazała się jednak zbyt stereotypowa, by można mówić o wyjątkowości i oryginalności. Wielka szkoda, bo Małgorzata Łatka wyróżnia się talentem narracyjnym i jestem przekonana, iż sprawdziłaby się w większej i ciekawszej historii.

"Podpowiedź serca" przeczytać można, ale bez nastawienia na coś wyjątkowego. To przyjemna lektura osadzona w pięknej scenerii, jednak mocno szablonowa i powielana zbyt często. Na pewno nie jest to książka dla osób, które czytają dużo i bardzo dużo - taki czytelnik będzie zniecierpliwiony powtarzającymi się schematami. "Podpowiedź serca" to miła, kobieca lektura dla czytelniczek, które czytają raczej od święta niż codziennie. 

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Małgorzata Łatka "Podpowiedź serca"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
ilość stron: 248
data premiery: 22.04.2015

środa, 15 kwietnia 2015

Wywiad | Jolanta Czarkwiani: "Anoreksja to nie wybór"



Do grona piszących (ze znakomitymi skutkami!) lekarzy dołączyła właśnie Jolanta Czarkwiani. Jej literacki debiut "Nie waż się" spotkał się z ciepłym przyjęciem czytelników i pochlebnymi opiniami recenzentów. Obraz chorej na anoreksję dorosłej kobiety i jej przyjaciółki zachwycił odbiorców. O tej niezwykle groźnej chorobie, nieudanych próbach tworzenia literatury, nauce sztuki opowiadania i swojej kolejnej książce opowiada Jolanta Czarkwiani.


Rzadko kiedy zdarza się, aby debiut był tak dojrzały i przemyślany, jak Pani debiutancka powieść „Nie waż się”. Zastanawiam się, ile czasu upłynęło od zamysłu „napiszę książkę” do postawienia ostatniego znaku?

Pewnie będzie Pani zawiedziona, ale sprawa mojego debiutu wygląda trochę inaczej. Parę słów wyjaśnienia, bo choć przyjemnie jest słuchać tak dobrych opinii na swój temat, wolę, by czytelnicy znali prawdę. „Nie waż się” jest debiutem wydawniczym, ale nie jest pierwszą książką, którą napisałam. Te zdania kieruję ku pokrzepieniu serc tych wszystkich, którzy piszą, ale na przykład nie mogą znaleźć wydawcy. Zaczęłam od trylogii fantasy pt. ”Stwórca”. To rzecz absolutnie nieudana, nie nadająca się do czytania, ale na której uczyłam się pisania. W sumie około 900 stron. Gdy tak jak ja, nie ma się ukończonych studiów humanistycznych tylko medycynę i podyplomowe zarządzanie, gdzieś trzeba zdobyć szlify i nauczyć się snuć historie. Sądzę ,że niewielu autorów po prostu rodzi się z gotowymi, perfekcyjnymi  scenariuszami na powieść. Sztuki opowiadania trzeba się nauczyć, tak samo jak gry na instrumentach czy malowania obrazów. Jakąś predyspozycję czy zdolność należy posiadać, ale większość pracy nad książką to codzienna, ciężka robota. Z tej perspektywy czas spędzony nad „Stwórcą” wydaje mi się nieoceniony.  „Nie waż się” powstała jako czwarta moja powieść i pewnie dlatego udało mi się uniknąć najbardziej typowych błędów. Do tego temat był mi bliski, więc i fabuła układała się bardzo naturalnie. Pierwszy draft napisałam bardzo szybko, w dwa miesiące. Za to poprawiałam ją ponad rok.

Dlaczego postanowiła Pani napisać powieść o kobiecie chorej właśnie na anoreksję? Uważa Pani, że świadomość społeczna jest zbyt niska?

Świadomość istoty ,objawów i możliwości leczenia wbrew pozorom nie jest wysoka. Powszechnie wiadomo, że taka dolegliwość istnieje. Ale  oprócz stereotypowych opinii,że anoreksja to wybór stylu życia nastolatki, zapatrzonej w gwiazdy show biznesu, przeciętny człowiek mało wie o tej chorobie. Ten obraz jest nieprawdziwy. Anoreksja to nie wybór, mimo iż tak chcą ją postrzegać sami chorzy. Dotyka nie tylko nastolatek, bo chorują także dzieci już nawet kilkuletnie, a także osoby w podeszłym wieku, kobiety i mężczyźni oraz - tak jak w mojej książce - kobiety w ciąży. Nie zgadzam się też z tezą, że to lansowana przez mass media moda na szczupłość jest przyczyną choroby. Ta moda ma wpływ, ale raczej jako zasłona, swoisty urban legend, usprawiedliwienie dla patologicznych  myśli o byciu chudym jako recepty na szczęście oraz braku czujności otoczenia osoby chorej, bo przecież to nic dziwnego, że ktoś chce się odchudzić, tak robią wszyscy. Kto nie zna osoby, która choć raz w życiu nie podejmowała próby obniżenia swojej wagi?  Tak, tylko, że zmiana trybu życia na bardziej aktywny, świadome wybieranie produktów zdrowych i zróżnicowanych to jednak coś zupełnie innego niż celowe, choć moim zdaniem nieuświadomione dążenie do wyniszczenia organizmu i śmierci.  W świadomym wyborze stylu życia jest dążenie ku zdrowiu , a w anoreksji ku śmierci. I to jest zasadnicza różnica.  Zapytacie: jak to rozróżnić? Dosyć prosto. Jeśli waga osoby spada poniżej odpowiedniego dla wieku i wzrostu wskaźnika BMI, a człowiek uporczywie dąży do jej dalszego obniżania i odrzuca możliwość powrotu do zdrowych granic jest to sygnał ostrzegawczy, którego bagatelizować nie wolno. Ale się rozgadałam. Proszę wybaczyć ale to pasjonujący dla mnie temat.

W moim odczuciu anoreksja jest tu tylko narzędziem, a źródło tkwi w przyjaźni, niezabliźnionych ranach z przeszłości, traumach z dzieciństwa. Zastanawiam się, jak postrzega to sama autorka – czy „Nie waż się” jest książką przede wszystkim o anoreksji, czy raczej o… życiu właśnie?

W zamyśle „Nie waż się „ to  opowieść o trudnej przyjaźni dwóch dorosłych kobiet, z których każda ma własny bagaż doświadczeń i zmaga się z problemami codzienności. Anoreksja jest swego rodzaju zapłonem, czynnikiem sprawczym, radykalnie odmieniającym koleje życia Brygidy i Agaty. To życiowe wyzwanie, którego nie można zbagatelizować, zapomnieć, zignorować. Uważam ,że  z podobnymi  sytuacjami dorośli , a niestety także dzieci spotykają się w życiu zawsze. Nie koniecznie jest to choroba , może to być niespodziewana  utrata pracy, wyjazd na stałe za granicę czy śmierć kogoś bliskiego. To punkty przełomowe, z którymi należy sobie jakoś poradzić. W książce pokazuję, jak to robią moje bohaterki. Więc zgadzam się z Pani tezą. Jest to historia bardziej o trudzie życia niż o procesie chorobowym.  

Proszę opowiedzieć czytelnikom, jak powstawała ta książką, co sprawiło Pani największą trudność, a co okazało się najłatwiejsze?

Najtrudniejsze było realistyczne pokazanie sytuacji tworzących się między osobą dotkniętą anoreksją i jej otoczeniem. Tu kluczem była precyzyjna, starannie przemyślana i wiarygodna motywacja chorego i jego bliskich. Nie chciałam, by był to podręcznik czy tym bardziej poradnik o anoreksji. Tego typu literatury jest sporo. Nie poważyłabym się też by próbowac pisać dziennika czy autobiografii  z punktu widzenia anorektyczki. Napisałam o tym, co znam i czego sama doświadczyłam. Nie jest tajemnicą, że mam przyjaciółkę cierpiąca na tę dolegliwość i bardzo wiele opisanych sytuacji to wydarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości. Niekoniecznie moje i przyjaciółki, ale jednak wzięte z życia. To był trudny proces, często bolesny, jednak na swój sposób oczyszczający i przynoszący zrozumienie.  Najłatwiejsze było wybranie typu narracji czyli pierwszoosobowa retrospekcja w stylu zapisów na blogu. To przyszło naturalnie i nie miałam problemów z utrzymaniem tego punktu widzenia.

A czy spotkała się Pani, czy to w pracy zawodowej, czy podczas tworzenia powieści, a może w życiu prywatnym, z osobą chorą na anoreksję? Jaki to miało wpływ na kreację Agaty?

Na to pytanie już odpowiedziałam. Dodam tylko,że miałam praktyki na oddziałach psychiatrycznych, w tym dla dzieci i młodzieży dotkniętej anoreksją, w szpitalu przy ul. Litewskiej w Warszawie. Bardzo wiele się tam nauczyłam i zrozumiałam, za co jestem serdecznie wdzięczna całemu zespołowi tej znakomitej placówki. Zrobiłam też duży research naukowy, czyli przeczytałam niezliczoną ilość artykułów w prasie medycznej polskiej i zagranicznej na temat zaburzeń odżywiania. To coraz poważniejszy problem, więc i prac dotyczących tematu jest sporo. Mam również w gronie znajomych osoby, które miały w przeszłości epizody anorektyczne i były tak miłe, że dzieliły się ze mną swoimi przemyśleniami na temat psychiki i postrzegania kwestii związanych z jedzeniem w trakcie choroby oraz po ustaniu objawów. To były cenne i odkrywcze uwagi. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczna. Postać Agaty nie jest realną osobą, choć wielu czytelników pisze, że zna dokładnie takich ludzi. Cieszy mnie to, bo oznacza,że stworzyłam postać niepapierową, realną , która budzi żywe emocje.To wielki komplement dla autora. 

Zaczęły się sypać recenzje „Nie waż się”. Recenzenci są zgodni – to rewelacyjny, niecodzienny debiut. Czy spodziewała się Pani takiego przyjęcia?

Absolutnie nie. Nie sadziłam,że tak wiele osób zainteresuje się moją książką. To przecież  tylko debiut nikomu nie znanej pani po pięćdziesiątce. Wszelkie opinie na temat książki są dla mnie źródłem nieustającej radości i nauki. Za ciepłe, wspierające słowa serdecznie dziękuję. Z krytyki obiecuję wyciągnąć konstruktywne wnioski. 

Coraz więcej w Polsce piszących lekarzy. Skąd w ogóle taki zamysł, aby zacząć pisać?

Pomysł, by pisać podsunęły mi moje córki Anna i Olga. Zawsze lubiły słuchać moich opowieści. Teraz to już dorosłe kobiety i nie często mamy możliwość spędzać ze sobą tyle czasu co kiedyś. Poprosiły, bym opowiedziała im naprawdę długą historię i stąd wzięło się moje pisanie. Nic nadzwyczajnego . Jeśli jest popyt znajduje się i podaż. Prawa ekonomii rządzą także w życiu rodzinnym. Śmiech. Pisząc nie myślałam o publikowaniu. Książka „Nie waż się”  pierwotnie w ogóle nie była przeznaczona do druku. Powstała dla i z myślą o mojej chorej przyjaciółce i ona była jej pierwszą czytelniczką. To jej zawdzięczam też podjęcie decyzji o fabularyzacji swoich zapisków i wysłanie ich do wydawnictwa.

Proszę zdradzić, nad czym teraz Pani pracuje? O czym będzie Pani druga powieść? Kiedy możemy się jej spodziewać?

Cóż, jestem lekarzem, więc świat chorób jest dla mnie naturalnym źródłem inspiracji. Piszę powieść o „alkoholizmie szpilkowym” - czyli o kobiecie przed czterdziestką, całkiem dobrze funkcjonującej, nie zdającej sobie sprawy jednak, że jest uzależniona od alkoholu. Chemiczna zmiana stanu świadomości jest jej naturalnym odruchem obronnym przed wymaganiami dorosłego życia. Nie będzie to jednak „powieść alkoholowa” raczej „obyczaj z problemem w tle”. Mam nadzieję,że jeśli uda mi się skończyć ją do jesieni to w przyszłym roku być może się ukaże.  
Dziękuję serdecznie za rozmowę i pozdrawiam ciepło czytelników. 

sobota, 4 kwietnia 2015

Małgorzata Warda "Najpiękniejsza na niebie" | Recenzja przedpremierowa



Kiedyś natrafiłam w sieci na złotą myśl - "Matka to osoba, która zastąpi ci każdego. Ale nikt nie jest w stanie zastąpić jej". Z zasady trzymam się z dala od bezmyślnie udostępnianych i podawanych dalej internetowych aforyzmów i demotywatorów, ale te dwa krótkie zdania uderzają prostotą i prawdą. Te słowa, a szczególnie ostatnie zdanie, z pewnością wiele znaczą dla osób porzuconych w dzieciństwie przez matkę. Nikt nie jest w stanie ukoić bólu i zagłuszyć tęsknoty za matką. O potrzebie bycia kochanym, macierzyństwie i poszukiwaniu swych korzeni w swej najnowszej powieści "Najpiękniejsza na niebie" pisze Małgorzata Warda.

Sylwia została porzucona przez matkę w wieku 3 lat. Jako kilkuletnia dziewczynka została adoptowana, jednak nigdy nie udało jej się wypełnić tej pustki, którą, znikając, pozostawiła po sobie biologiczna matka. Sylwia jest śmiertelnie chora, a ratunkiem dla niej może okazać się spokrewniony dawca. Kobieta jest przekonana, iż w dzieciństwie miała siostrę bliźniaczkę. Jedynym śladem są jednak wyblakłe wspomnienia Sylwii. Zwraca się o pomoc do dziennikarki Poli, która specjalizuje się w odnajdywaniu członków rodzin rozdzielonych przez adopcję. Rozpoczyna się walka z czasem i chorobą Sylwii. Kobiecie, która sama jest dziś matką, przyjdzie spojrzeć prosto w twarz prawdzie o swoim pochodzeniu i spróbować zrozumieć, dlaczego matka porzuciła ją i już nigdy nie pojawiła się w jej życiu.

"Najpiękniejsza na niebie" to wzruszający, chwytający za serce obraz dorosłej kobiety, która nigdy nie zapełniła pustki, jaką zostawiła po sobie matka. Małgorzata Warda wykazała się ogromną wyrozumiałością i czułością na ludzkie potrzeby. Autorka jest jak radar, bezbłędnie wyłapuje emocje i tęsknoty serca. Jej najnowsza powieść jest wyrazem empatii i zrozumienia dla porzuconych w dzieciństwie osób. Każda z książek Małgorzaty Wardy dotyka istotnego problemu społecznego, stanowi ważny głos w sprawie. Nie inaczej jest w przypadku "Najpiękniejszej na niebie". Temat, jaki przedstawiła pisarka, należy do niełatwych i bolesnych, a autorce udało się zachować niezwykłą wrażliwość i czułość. "Najpiękniejsza na niebie" opowiada o tęsknocie za najważniejszą osobą na świecie. Tęsknocie silniejszej niż codzienność. Przeszłości, która determinuje teraźniejszość i przyszłość. Poszczególne elementy wskakują na swoje miejsce w układance. Porzucenie w dzieciństwie przez matkę wywołuje lawinę zdarzeń, utrudnia start i przynosi zwątpienie we własne siły. Małgorzata Warda zbudowała prawdziwy, pełen emocji i zrozumienia portret głównej bohaterki. 

"Najpiękniejsza na niebie" to również trzymające w napięciu dziennikarskie śledztwo oraz siła napędowa mediów i portali społecznościowych. Autorka napisała powieść mocno osadzoną we współczesności, ze wszystkimi dobodziejstwami i przekleństwami dzisiejszego świata. Porównuje działania milicji i mediów z początków lat 80., kiedy Sylwia została porzucona przez matkę, ze sprawnością, jaka charakteryzuje współczesne poszukiwania. Napędza machinę, po raz kolejny (po "Mieście z lodu") pisze o mocy sprawczej internetu, uświadamia reguły dzisiejszego świata. W "Najpiękniejszej na niebie" przeplatają się ze sobą dwie opowieści: współczesna, zapis dziennikarskiego śledztwa Poli i jej znajomości z Sylwią oraz historia życia Sylwii, począwszy od pewnego wigilijnego, mroźnego wieczoru, kiedy została porzucona przez matkę. W książce funkcjonuje wiele wątków pobocznych, które logicznie uzupełniają całość, poszerzając sposób postrzegania rzeczywistości przez czytelnika. Zachwyciła mnie kreacja Sylwii i macierzyństwo w jej wydaniu. Mimo iż sama, porzucona przez matkę, nie miała żadnego przykładu, z całych sił starała się dać swojej córce szczęście.

Najnowsza książka Małgorzaty Wardy to powieść o macierzyństwie, miłości oraz niewyobrażalnej tęsknocie za uczuciem bycia potrzebnym oraz kochanym. Autorka obnaża ludzkie uczucia i robi to w absolutnie wyjątkowy, pełen zrozumienia sposób. "Najpiękniejsza na niebie" to cudowna historia o dorosłym dziecku, które nigdy nie zagłuszyło tęsknoty za matką. Piękna, wartościowa książka, którą warto przeczytać.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Małgorzata Warda "Najpiękniejsza na niebie"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
data premiery: 08.04.2015

środa, 1 kwietnia 2015

Jolanta Czarkwiani "Nie waż się" | Recenzja



Wbrew powszechnie panującym opiniom anoreksja nie jest chorobą, która dotyczy jedynie nastolatek. Chorują mężczyźni, osoby starsze, kobiety w ciąży. W powieści Jolanty Czarkwiani "Nie waż się" choruje świadoma siebie i swoich praw, inteligentna kobieta w średnim wieku. Choruje ona, a z nią chorują jej najbliżsi. Ale debiut Jolanty Czarkwiani to nie tylko książka o anoreksji. To powieść o wyzwalającej prawdzie i poszukiwaniu przyczyny, która tkwi głęboko w człowieku. 

Brygida i Agata razem wychowywały się na jednym z otwockich osiedli. Później ich losy rozeszły się, ale spotkały się ponownie jako dorosłe kobiety i ich przyjaźń wybuchła na nowo. Brygida jest czterdziestoletnią, nieco otyłą, zdystansowaną do siebie i świata kobietą. Agata natomiast od najmłodszych lat pilnuje diety, ubiera się tylko w markowych butikach i jest dyrektorem finansowym w międzynarodowej korporacji. Kiedy Agata zachodzi w ciążę i zostaje samotną matką, decyzja, iż to właśnie Brygida będzie matką chrzestną jej córki wydaje się być naturalna. Brygida z niepokojem obserwuje Agatę, kiedy ta wciąż powtarza, że jest tłusta i obleśna, mimo iż waga pokazuje coś innego. Mijają lata, a Agata pogrąża się w swojej obsesji. Powoli i konsekwentnie niszczy swój organizm, a na próby rozmowy na temat leczenia reaguje gniewem. Brygida postanawia zaryzykować ich przyjaźń, aby uratować Agatę. Czy można pomóc dorosłej kobiecie, która stanowczo odmawia leczenia?

"Nie waż się" to jeden z tych wyjątkowych debiutów, które zdarzają się naprawdę rzadko. W moim odczuciu powieść Jolanty Czarkwiani jest debiutem na miarę pojawienia się "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej w roku ubiegłym, chociaż gatunkowo te dwie książki dzielą lata świetlne. "Nie waż się" jest publikacją dopracowaną w najmniejszym szczególne, o niesamowitej sile rażenia. Historia, która jednocześnie wstrząsa, wzrusza, rzuca na kolana, potrafi mocno sponiewierać człowieka. Książka o prawdzie i dążeniu do niej. Dawno nie czytałam tak pełnego i silnego debiutu. Bohaterowie to wyraziste, prawdziwe postacie, a opowieść o nich zachwyca prawdą i mądrością życiową. "Nie waż się" trafi do szerokiego grona odbiorców. Anoreksja jest głównym, ale nie jedynym tematem powieści. To również opowieść o głęboko zakorzenionych krzywdach, ranach, które, mimo upływu lat, wciąż nie chcą się zabliźnić, tkwią w człowieku i czekają na moment prawdy. Jest moc i siła, prawda i oczyszczenie. 

Jolanta Czarkwiani wnosi nowe spojrzenie na problem anoreksji. Podążając za powtarzanymi frazesami, anoreksja miałaby być chorobą ludzi, którzy jeść nie chcą. Czarkwiani z niesamowitą wrażliwością tworzy portret chorej kobiety, szczególną uwagę poświęcając jej psychice oraz postrzeganiu Agaty przez pryzmat świata. "Nie waż się" jest niepozbawioną empatii, prawdziwą historią. Wiernym portretem choroby, która w ciągu lat wyniszcza organizm atrakcyjnej, inteligentnej kobiety. Jolanta Czarkwiani zaskakuje nie tylko nieprzewidywalnym zakończeniem, ale również szeregiem wniosków, jakie płyną z lektury. "Nie waż się" jest książką o przyjaźni silniejszej niż choroba, o kobiecie, która postanawia ratować swoją przyjaciółkę wbrew lojalności i jej woli. Na tym właśnie polega prawdziwa przyjaźń. "Nie waż się" budzi tęsknotę za przyjaciółką, jaką jest Brygida. 

"Nie waż się" to debiut wybitny. Napisany świeżym, soczystym językiem, prawdziwy i mocny. Historię poznajemy z perspektywy Brygidy, która przez cały czas zwraca się do nas bezpośrednio, jakby opowiadała historię swojego życia i przyjaźni z Agatą. Podczas lektury miałam wrażenie, że oto spotkałam się z dobrą znajomą przy kawie i wysłuchuję jej zwierzeń. Przywiązałam się do tej lektury i trudno było mi pożegnać się z jej bohaterkami, kiedy opowieść dobiegła końca. Dla mnie - dziesięć na dziesięć. 

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Jolanta Czarkwiani "Nie waż się"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
ilość stron: 320
data premiery: 18.02.2015

wtorek, 17 marca 2015

Lydia Netzer "W blasku gwiazd" [Recenzja]



Każdy z nas inny, choć z pozoru tacy sami... Powieść Lydii Netzer "W blasku gwiazd" jest szczerą i bezkompromisową próbą pogodzenia się z własną indywidualnością, kiedy człowiek usilnie pragnie wtopić się w tłum. Nie jest łatwo zaakceptować swoją inność, o czym boleśnie przekonała się Sunny, bohaterka "W blasku gwiazd". W końcu postanawia przestać okłamywać samą siebie i zawalczyć o własne "ja".

Sunny urodziła się łysa i taka była przez całe życie, aż zaczęła nosić perukę. Rzadka, nieuleczalna choroba była skrzętnie ukrywaną tajemnicą, o której wiedzieli tylko najbliżsi. Do czasu. Sunny, wracając ze swoim synem do domu, ma wypadek samochodowy. Całkiem niegroźny, nikt nie odniósł obrażeń, jednak w wyniku uderzenia z głowy Sunny spada peruka. Znajomi i sąsiedzi, którzy pojawili się na miejscu wypadku, po raz pierwszy widzą Sunny taką, jaka jest naprawdę - łysa. I wtedy Sunny postanawia zmienić swoje życie. Wyrzuca perukę do rzeki i obiecuje sobie już nigdy jej nie założyć. Ale poradzenie sobie ze swoją innością to nie jedyne wyzwanie, jakie czeka na Sunny. Mąż Sunny pracuje dla NASA i właśnie wyleciał w kosmos z ważną misją. Sunny, która jest w drugiej ciąży, musi sama poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami i opieką nad autystycznym synem.

"W blasku gwiazd" to książka wyjątkowa. Niezwykle mądra i przemyślana historia o dojrzewaniu do prawdy o swojej inności. Stawia przed czytelnikiem szereg pytań, skłania do refleksji, dostarcza wielu wzruszeń oraz radości. To powieść uniwersalna, w której każdy znajdzie coś dla siebie, bo czyż każdy z nas nie jest na swój sposób inny? Jak zaakceptować siebie, znaleźć swoje miejsce w świecie? Z tymi pytaniami boryka się wiele osób, a odpowiedzi na nie poszukuje również bohaterka książki "W blasku gwiazd", Sunny. Narracja toczy się dwutorowo: poznajemy historię życia Sunny, jej przeszłość oraz teraźniejszość. Lydia Netzer zapewniła czytelnikowi kompletny obraz sytuacji, sięgając do początków, aby umożliwić czytelnikowi dogłębną analizę problemu. "W blasku gwiazd" to powieść przesycona emocjami, niebanalna, pełna mądrości, ponadczasowa.

To powieść o ludzkich charakterach, ale i też o miłości, jednak nie ma nic wspólnego z tradycyjnym romansem. Fabuła przywodzi na myśl projekty kina niezależnego. "W blasku gwiazd" to idealna pozycja dla czytelnika ambitnego, poszukującego dojrzałej, skłaniającej do przemyśleń literatury. Nie wyróżnia się wartką akcją, a wspaniałymi bohaterami i oryginalną treścią. Nie pochłonęłam jej jednym tchem. Bo "W blasku gwiazd" miło jest się delektować. Czerpać po kawałku, niczym z nieustającego źródła. Ta książka dowartościowuje. Lydia Netzer zbudowała piękny świat, w którym miłość jest silniejsza od niedoskonałości. 

Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na niebanalną, wartościową lekturę. Pierwsze skrzypce grają uczucia, fabuła poniekąd schodzi na dalszy plan przy przeżyciach wewnętrznych i decyzjach, jakie podejmuje Sunny. Mądra i wyjątkowa historia, dostarcza wiele wzruszeń. Ja przepadłam.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Lydia Netzer "W blasku gwiazd"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
data premiery: 12.02.2015
ilość stron: 344

piątek, 6 marca 2015

Agnieszka Bednarska "Płaczący chłopiec" [Recenzja]



Agnieszka Bednarska w swojej najnowszej powieści przenosi nas sprawnie w czasoprzestrzeni. Historia rozgrywa się współcześnie w Anglii oraz w latach 60. i 70. na wyspie Lanzarote w Hiszpanii. Ta granica jest również granicą dwóch światów. Tego rzeczywistego, jak i tego odrealnionego, nieco magicznego... Dzisiaj przedstawię Wam książkę niezwykłą. Tak bardzo inną od wszystkich, które czytałam.

 Z portretem małego, płaczącego chłopca wiąże się legenda. Wiele osób wierzy, iż na obrazie ciąży klątwa. Niezależnie, czy uznamy to za fatum, czy za dzieło przypadku, fakty mówią same za siebie - wszystkie domy, w których pojawił się obraz, spłonęły, a z pożarów ocalał tylko on - "Płaczący chłopiec". Kiedy los po raz drugi krzyżuje ścieżki Carla i "Płaczącego chłopca", Carl ma zamiar zniszczyć obraz, aby ten już nigdy nie przyczynił się do śmierci bliskiej komuś osoby. Jego przyjaciółka Danielle, realistka do bólu, wywozi obraz i pragnie poznać prawdę. Rozpoczyna własne śledztwo, jakie prowadzi ją do Susan Sparks, angielskiej arystokratki, która nie może sobie wybaczyć, że kiedyś zawiodła nadzieje i porzuciła małego chłopca. Danielle, poznając losy małego Dominika, odkrywa wiele mrocznych tajemnic i dowiaduje się wiele także o samej sobie.

Powieść Agnieszki Bednarskiej jest absolutnie wyjątkowa, niepowtarzalna i unikatowa. Cała historia jest niezwykle oryginalna, świeża, dotychczas nieopowiedziana. "Płaczący chłopiec" to powieść, którą czyta się jak najlepszy kryminał. Pochłania się ją garściami. Agnieszka Bednarska stworzyła urzekający, jedyny w swoim rodzaju klimat, historię jednocześnie mocno autentyczną, jak i zaczarowaną, trochę odrealnioną. Jeszcze nigdy nie czytałam książki, która tak zgrabnie łączy w sobie elementy mistyki (której przecież nie lubię!) i obyczaju. "Płaczącego chłopca" nie można jednoznacznie zaklasyfikować, zamknąć w utartych schematach, gdyż jest to powieść zbyt niezwykła, aby mówić o niej w kategorii tego, co już zostało sprecyzowane. To zupełna nowość na polskim rynku wydawniczym, książka, której siłą jest niezwykły i niecodzienny klimat. Atmosfera, jakiej nie spotyka się w innych powieściach.

Pozostaję pod ogromnym wrażeniem powieści Agnieszki Bednarskiej. "Płaczący chłopiec" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, trudno mi więc oceniać w kontekście całości, ale ten pierwszy kontakt przebiegł w atmosferze totalnego zauroczenia. To po trosze obyczaj, kryminał, znajdziemy też tutaj elementy magiczne. Agnieszka Bednarska jest doskonałą obserwatorką ludzkich charakterów, autorką, która obnaża ludzkie pragnienia i tęsknoty. "Płaczący chłopiec" to wzruszający obraz dziecka, które szuka drogi do domu. Dziecka opuszczonego, skrzywdzonego przez los. Jego fascynująca historia kontrastuje z opowieścią o dorosłych. O dorosłych, którzy także poszukują. Poszukiwania i tęsknota za czymś upragnionym, niedoścignionym są motywem przewodnim tej lektury. A w tle trzymające w napięciu prywatne śledztwo kobiety, która pragnie poznać historię dziecka i raz na zawsze rozwikłać tajemnicę portretu, który nie płonie.

Nie mogłam oderwać się od lektury "Płaczącego chłopca". To lektura wybitna, a Agnieszka Bednarska jest autorką, której ścieżki zamierzam od dziś obserwować. "Płaczący chłopiec" jest dowodem niebywałego talentu pisarskiego, świadectwem niesamowitej wyobraźni, jaką dysponuje autorka. Niezwykła historia! Gwarantuję, że różni się od wszystkich innych książek, jakie przeczytaliście.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego powieści!

Agnieszka Bednarska "Płaczący chłopiec"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
ilość stron: 312
data premiery: 18.02.2015