Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo nasza księgarnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo nasza księgarnia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 września 2015

Iwona Banach "Klątwa utopców" | Recenzja



"Klątwa utopców" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Banach. Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej powieści, ale postanowiłam spróbować, zachęcona wypowiedziami autorki na jej stronie autorskiej na Facebooku. Miało być szaleństwo, zagmatwanie, poczucie humoru i "nie romans". I jest. Szaleństwo, zagmatwanie, poczucie humoru i "nie romans", a komedia kryminalna.

Dagmara przez kilka dni musi zająć się swoim dziadkiem. Nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie fakt, że dziadek Dagmary jest, hmm, specyficznym starszym panem i funduje wnuczce szereg atrakcji. Za sprawą dziadka dziewczyna trafia do opuszczonego starego szpitala psychiatrycznego, a raczej jego ruin, i tam ma spędzić jakiś czas. Dlaczego? Nikt nie wie, albo nie chce powiedzieć, wiadomo tylko, że chodzi o jakiś spadek. Dagmara w otoczeniu jeszcze obecnego narzeczonego, przyjaciółki i kilku zupełnie przypadkowych osób znajdzie się w samym środku brutalnych wydarzeń. Mieszkańcy wioski, w której zatrzymuje się Dagmara, są może i mili, ale jacyś dziwni. Dochodzi do serii krwawych morderstw, a cała sprawa zdaje się mieć powiązanie z Bogu ducha winną Dagmarą.  Czyżby dosięgnęła ją słynna w wiosce klątwa utopców?

"Klątwa utopców" to nie jest książka dla każdego, bo zdecydowanie nie każdy czuje ten rodzaj humoru, którym tak zgrabnie operuje Iwona Banach. Czarny humor! Autorka w doprawdy kapitalny sposób wyśmiewa typowo polskie, małomiasteczkowe cechy mieszkańców wioski, w jakiej rozgrywają się główne wydarzenia. Ale dostanie się również pewnemu warszawiakowi, a także pewnej dziedziczce, za sprawą której w uroczej wsi na Roztoczu zrobi się naprawdę gorąco. Podczas lektury wiele razy łapałam w locie zdziwione spojrzenia mojego męża. Musiałam wyglądać doprawdy idiotycznie, śmiejąc się do książki, jak przysłowiowy łysy do sera. Do takiego właśnie stanu doprowadziła mnie Iwona Banach. Trafiła idealnie w mój gust, sprostała moim wymaganiom i uczyniła te kilka dni z lekturą weselszymi, bardziej wyjątkowymi.

"Klątwa utopców" to komedia kryminalna. Wiemy już, że jako komedia książka sprawdza się rewelacyjnie, ale co z przymiotnikiem "kryminalna", który w tym przypadku stanowi bardzo ważny element? Iwona Banach ukryła tożsamość mordercy głęboko. Gwarantuję wam, że nie wpadniecie na to, kto postanowił "wymordować pół wioski", jak czytamy w opisie powieści na stronie wydawcy. Może "pół wioski" to lekka przesada, ale możecie uwierzyć mi na słowo - Iwona Banach nie napisała tylko dobrej komedii, ale również intrygujący kryminał. Intryga została starannie zaplanowana i rozpisana. Autorka podsuwa nam fałszywe tropy, podczas gdy prawda przez cały czas pozostaje starannie ukryta. "Klątwa utopców" to ciekawe, niebanalne rozwiązanie na długie jesienne wieczory.

Pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Banach zaliczam do udanych. Z "Klątwą utopców" spędziłam bardzo przyjemne popołudnia i wieczory. Powieść wywołuje niekontrolowane wybuchy śmiechów i stanowi doskonałą rozrywkę. Sprawdźcie sami. Ja jestem zadowolona i polecam serdecznie waszej uwadze.

Dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Iwona Banach "Klątwa utopców"
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2015
ilość stron: 400
data premiery: 23.09.2015

poniedziałek, 6 lipca 2015

Czytamy z dziećmi o uczuciach, czyli słów kilka o "Wielkiej księdze uczuć"



Miłość, złość, smutek, poczucie krzywdy, wstyd, zazdrość.. Dzieci doświadczają przeróżnych uczuć. Czasem je rozumieją, ale często mają problem z nazwaniem i zaklasyfikowaniem emocji. Dzieci gubią się w świecie uczuć. Rozwiązaniem w takiej sytuacji jest "Wielka księga uczuć". Wielka nie tylko z nazwy!

"Wielka księga uczuć" składa się z czterech wydanych w przeszłości tytułów: Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami", "Kocha, lubi, szanuje... czyli jeszcze o uczuciach", "Horror! czyli skąd się biorą dzieci" i"Drużyna pani Miłki, czyli o szacunku, odwadze i innych wartościach". To krótkie, zabawne opowiadania o grupie uroczych przedszkolaków i ich nauczycielce, pani Miłce. Pani Miłka ma za zadanie pomóc dzieciakom (zarówno swoim wychowankom, jak i małym czytelnikom) zrozumieć skomplikowany świat uczuć.  Całkiem pomocny w tym zadaniu może okazać się mały pajacyk teatralny, który wraz z panią Miłką pojawia się w przedszkolu.

Przyznaję, nigdy nie doceniałam, jaką rolę w zrozumieniu uczuć przez dziecko może odgrywać ich nazwanie. "Wielka księga uczuć" zmieniła nie tylko sposób, w jaki moje dziecko radzi sobie z emocjami ("mamo, czuję do tego robaka wstręt! tak jak dzieci z przedszkola pani Miłki!"), ale moje podejście do tematu. Warto rozmawiać z najmłodszymi o uczuciach. I tych pozytywnych, jak miłość, przyjaźń, i tych negatywnych - nienawiści, poczuciu krzywdy, smutku. Grzegorz Kasdepke doskonale rozumie dziecięcy świat i emocje, jakie targają przedszkolakami. W sposób niepozbawiony delikatności i zrozumienia zachęca do rozpoczęcia dialogu z dziećmi. Każde opowiadanie zakończone jest definicją uczucia oraz radami dla dzieci i rodziców. Jak podsumować przeczytaną historyjkę? O czym warto porozmawiać?

Opowieść "Horror! czyli skąd się biorą dzieci" jest kapitalna. Mój przedszkolak, dumny posiadacz młodszego brata, wprawdzie przeszedł już przyspieszony kurs edukacji w temacie, ale sama nie wpadłabym, aby mówić o tym w taki sposób, w jaki pisze Grzegorz Kasdepke. To rewelacyjna lektura dla dziecka w wieku przedszkolnym. "Wielką księgę uczuć" najlepiej czytać w takiej kolejności, w jakiej sugeruje nam wydawca, a więc od pierwszej strony do ostatniej. Próbowaliśmy wybierać sobie uczucia, które nas najbardziej interesują, ale wtedy szybko orientowałam się, że niektóre sytuacje tracą sens, kiedy pozbawi się je kontekstu. 

"Wielka księga uczuć" to obowiązkowa pozycja w domu każdego przedszkolaka. Odkąd tylko poznaliśmy książkę, nie ma wieczoru, kiedy mój syn nie oznajmiłby oburzonym tonem "dzisiaj nie czytaliśmy o uczuciach!". Uwielbiamy tę książkę i z pełnym przekonaniem polecamy wszystkim rodzicom i ich dzieciom w wieku przedszkolnym.

Dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Grzegorz Kasdepke "Wielka księga uczuć"
Wydawnictwo Nasz Księgarnia, 2015
ilość stron: 256

poniedziałek, 15 czerwca 2015

"Bajkoterapia, czyli bajki-pomagajki dla małych i dużych" | Recenzja



Nie od dziś pedagodzy wiedzą, że bajki terapeutyczne to doskonały materiał do pracy z dziećmi. Teraz Wydawnictwo Nasza Księgarnia umożliwia rodzicom zbudowanie dialogu i rozwiązanie problemów z wykorzystaniem bajek-pomagajek. "Bajkoterapia" pomaga dzieciom zrozumieć otaczający je świat, pozbyć się lęku czy uwierzyć w siebie. W mojej karierze mamy nie spotkałam się jeszcze z tak wartościową, ważną książką dla dzieci i rodziców.

We wstępie wypowiada się Katarzyna Klimowicz. Psychoterapeutka, pracuje z dziećmi i dorosłymi. Tłumaczy, jak, kiedy i czy w ogóle czytać bajki terapeutyczne. Pisze o tym, jak rozpocząć rozmowę po lekturze, co zrobić, aby nasze dziecko jak najwięcej wyniosło z przeczytanej bajki. A potem jest bajka. A raczej bajki. Konkretnie - czternaście bajek. Znajdziemy opowieść o dzieciach, które nie wierzą w siebie, wszystkiego się boją, mają problemy z samodzielnością, rywalizują ze swoim rodzeństwem czy ich rodzice się kłócą. Ale nie tylko. Jest również bajka o telefonach alarmowych, zachowaniu nad wodą, wirtualnym świecie, nieznajomych. Każde dziecko i każdy rodzic znajdzie coś dla siebie.

I właśnie to w tej publikacji jest wyjątkowe. Porusza szereg problemów, pomaga nam wychować świadome zagrożeń, ale jednocześnie pewne siebie dzieci. A przecież o to nam, rodzicom, chodzi! Uważam, że każdy rodzic przedszkolaka powinien mieć tę książkę na swojej półce. Bajki-pomagajki pomagają dzieciom zrozumieć własne emocje i uczą pewnych określonych zachowań. Po każdej bajce następuje komentarz bajkoterapeutyczny. Pojawiają się konkretne wskazówki i pytania, jakie możemy zadać dziecku po lekturze. "Bajkoterapia" kształtuje prawdziwy i dojrzały dialog w relacjach rodzica z dziećmi. Bajki nie narzucają światopoglądu, one tylko pomagają dzieciom usystematyzować pewne sprawy.

Warto nadmienić, iż każda bajka ma innego autora, co dodatkowo wpływa na uniwersalizm publikacji. Ilustracje wykonał Marcin Piwowarski i grzechem byłoby nie wspomnieć o przepięknej szacie graficznej. Cudowne ilustracje, twarda oprawa, elegancka czcionka. "Bajkoterapia" przyciąga uwagę i wzrok czytelnika. Każdy z autorów dodał coś od siebie, przekazał to, co jego zdaniem jest ważne i istotne. Pamiętajmy o tym, że "Bajkoterapia, czyli bajki-pomagajki dla małych i dużych" to przede wszystkim okazja do wspólnego, wartościowego spędzenia czasu z dzieckiem. Serdecznie polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

"Bajkoterapia, czyli bajki -pomagajki dla małych i dużych"
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2015
ilość stron: 240