Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edyta świętek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edyta świętek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 września 2017

Edyta Świętek "Spacer Aleją Róż Tom 3. Drzewa szumiące nadzieją"




Edyta Świętek, "Spacer Aleją Róż Tom 3. Drzewa szumiące nadzieją."
Wydawnictwo Replika, 2017
Data premiery: 24.10.2017 r.


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA, PATRONAT MEDIALNY PRZEGLĄDU CZYTELNICZEGO


Nad Nową Hutą zbierają się czarne chmury. Mieszkańcy najmłodszej dzielnicy Krakowa bezskutecznie starają się o pozwolenie na budowę kościoła. To właśnie na tle przełomowych wydarzeń końca 50. i początku 60. lat poprzedniego stulecia toczy się codzienne życie rodziny Szymczaków. Brutalnie spacyfikowani przez wspieraną przez oddziały ZOMO Milicję Obywatelską mieszkańcy Nowej Huty przeżywają rodzinne dramaty. Kto wyjdzie z tych wydarzeń cało, a kto zapłaci najwyższą cenę? Trzecim tom sagi "Spacer Aleją Róż" obfituje w liczne zwroty akcji. Ta powieść, podobnie jak dwa poprzednie tomy, wciąga w świat bohaterów od pierwszej strony aż do kolejnego zaskakującego finału. To książka z gatunku tych, dla których zarywa się noce. Lekturę zaczęłam w sobotę wieczorem, w niedzielę odłożyłam już na półkę, wzbogacona o wiedzę, refleksję i liczne przemyślenia. Edyta Świętek, opisując losy kolejnych pokoleń Szymczaków, stawia przed nami wiele pytań o to, co w życiu jest najważniejsze. Którą drogą powinniśmy podążać? Ale "Drzewa szumiące nadzieją" to, niestety, nie tylko zamierzchła już dla młodych ludzi historia. To moment zadumy. W tych trudnych czasach, które opisuje Edyta Świętek, Polak stawał przeciwko Polakowi, brat przeciwko bratu. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby podobna sytuacja już nigdy nie miała miejsca. Edyta Świętek nie moralizuje, ale wiernie oddając rzeczywistość, delikatnie sugeruje, jakich schematów nie powinniśmy powielać, jaką lekcję wyciągnąć z doświadczeń naszych ojców, dziadków. Pisarka w sposób niepozbawiony empatii, wrażliwości i zrozumienia opisuje dramat jednostki na tle ważnych wydarzeń drugiej połowy XX wieku. Bohaterowie "Spaceru Aleją Róż" często zbaczają z tej właściwej drogi, mają liczne wątpliwości, są ludzcy aż do bólu. I w tym tkwi sekret tej sagi.
Uważam, że cała saga "Spacer Aleją Róż" jest jedną z najciekawszych propozycji rynku wydawniczego w 2017 roku. Każda część trzyma bardzo wysoki poziom, nie sposób określić, która z powieści jest najlepsza, gdyż one wszystkie właśnie takie są. Nie bez powodu zamieszczam recenzję na miesiąc przed premierą "Drzew szumiących nadzieją". Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać "Cienia burzowych chmur" i "Łąk kwitnących purpurą", musicie koniecznie nadrobić zaległości. "Drzewa szumiące nadzieją" trafią na księgarniane półki 24 października i z pewnością podbiją serca czytelników.

sobota, 20 maja 2017

Patronat medialny: Edyta Świętek "Łąki kwitnące purpurą. Spacer Aleją Róż Tom 2"




Rodzina Szymczaków powraca w powieści będącej kontynuacją równie udaną, co pierwszy tom ich przygód. Edyta Świętek sprostała oczekiwaniom, jakie pojawiły się po lekturze Cienia burzowych chmur. W ręce czytelników oddaje kolejną dopracowaną i zachwycającą rozmachem opowieść z intrygującymi zagadkami w tle. Serdecznie polecam! 
Magdalena Majcher, pisarka i recenzentka

Taka rekomendacja pojawiła się na tylnej okładce drugiego tomu cyklu "Spacer Aleją Róż", który pokochali czytelnicy. Zastanawiam się cóż więcej, ponad to, co już napisałam, mogłabym dodać? Postanowiłam dziś zrezygnować z tradycyjnej formy notek, jakie zwykle pojawiają się na blogu i napisać o tej książce z zupełnie innej perspektywy.

Edytę Świętek poznałam latem 2014 roku, kiedy zaangażowałam się w promocję jej pierwszej powieści wydanej w Replice, czyli "Cienie przeszłości". Przed pierwszym spotkaniem nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Sama jeszcze wówczas nie publikowałam, a pisarz wydawał mi się postacią wręcz mistyczną. Edyta zjednała mnie do siebie otwartością, serdecznością i szczerością. Od tej pory z sympatią obserwowałam jej dalszy rozwój zawodowy. Chętnie czytałam jej książki, ale nie traktowałam tych powieści jako literatury górnych lotów. Zapewniały mi rozrywkę, a właśnie tego wówczas potrzebowałam. Wszystko zmieniło się, kiedy Edyta wydała pierwszy tom cyklu "Spacer Aleją Róż" pt. "Cień burzowych chmur". Z autorki lekkich i niezobowiązujących powieści dla kobiet stała się dla mnie dojrzałą pisarką. Pisarką z pierwszej ligi. Zmieniłam też postrzeganie o jej twórczości. "Spacer Aleją Róż" to już naprawdę literatura wysokich lotów.

"Łąki kwitnące purpurą" udowadniają, że Edyta Świętek jest w fenomenalnej formie. Jako pisarka tym bardziej doceniam ogrom pracy, jaki włożyła w ten cykl. Wiem, że szukanie materiałów, grzebanie w tekstach źródłowych i zbieranie informacji może dopiec. Tym bardziej doceniam to, jak zgrabnie Edyta weszła w rolę autorki powieści obyczajowo-historycznych. Zachwycam się nie tylko samą historią, swoją drogą - fenomenalną, ale przede wszystkim właśnie dbałością o szczegóły i dojrzałym warsztatem. Wiem, że obecnie Edyta skoncentrowana jest na sadze, ale mam cichą nadzieję, że kiedy już wrócimy ze "Spaceru Aleją Róż", pisarka zabierze nas w równie fenomenalną podróż. Saga jest zdecydowanie "jej" gatunkiem, w którym sprawdza się najlepiej.

Zakończenie jest tak mocne, że ponownie nie pozostaje mi nic innego, tylko czekać na trzeci tom. Dobra literatura to taka, która zostaje z nami na dłużej. Bohaterowie kolejnych tomów "Spaceru Aleją Róż" z pewnością zagoszczą na stałe w moim sercu. Możecie więc wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Edyta Świętek "Łąki kwitnące purpurą" 
Wydawnictwo Replika, 2017
liczba stron: 384
data premiery: 23.05.2017 (prapremiera na Warszawskich Targach Książki)

środa, 8 lutego 2017

Patronat medialny: Edyta Świętek "Cień burzowych chmur. Spacer Aleją Róż Tom 1"




Cóż to jest za powieść! Poznajcie zupełnie nowe, zaskakujące wcielenie Edyty Świętek. "Cień burzowych chmur" to mocne rozpoczęcie sagi "Spacer Aleją Róż", a że apetyt rośnie w miarę jedzenia… ja już czekam na drugi tom! 

Przyznaję , że Edyta Świętek zaskoczyła mnie tą książką. Autorka znana dotychczas z lekkich, niezobowiązujących i przyjemnych kobiecych historii, tym razem proponuje czytelnikom dojrzałą sagę o losach rodziny Szymczaków. W tle obserwujemy zapoczątkowaną w 1949 roku budowę osiedla Nowa Huta, które dziś jest największą dzielnicą Krakowa. Pisarka sama pochodzi z Nowej Huty i postanowiła oddać historię tej części stolicy Małopolski na kartach swojej powieści. "Cień burzowych chmur" to przesiąknięta lokalną historią opowieść o powojennych ścieżkach życia całej rodziny Szymczaków, ale głównym bohaterem jest Bronisław. To właśnie on, jako pierwszy z familii, wyrusza do Nowej Huty, aby tam rozpocząć wszystko od nowa. W wyniku reformy rolnej stracił cały majątek i został zmuszony do wyjazdu z rodzinnej wsi, aby szukać szczęścia we świecie.

"Cień burzowych chmur" to fenomenalne rozpoczęcie cyklu "Spacer Aleją Róż", będące swoistą obietnicą i bardzo udanym rozpoczęciem sagi. Już w pierwszej części Edyta Świętek przygotowała dla czytelnika całą gamę emocji: począwszy od niespełnionej miłości, poprzez lęk o byt najbliższych, aż po nienawiść, chęć zemsty. Doskonale wykreowana postać odwiecznego wroga rodziny, Bartłomieja Marczaka, budzi w czytelniku najmroczniejsze instynkty. Edyta Świętek wiernie oddała realia opisywanej epoki. Nepotyzm, kolesiostwo, niesprawiedliwość, krzywda - właśnie w takich warunkach przyszło odbudować Polskę po okupacji hitlerowskiej.

Pisarka zgrabnie łączy fikcję literacką z autentycznymi wydarzeniami, sprawiając, że nie sposób odłożyć tę lekturę na półkę. "Cień burzowych chmur" to powieść monumentalna, zaskakująca nie tylko tematyką, ale też rozmachem. Moim zdaniem to jest właśnie kierunek, w jakim powinna podążać autorka, bo żadna, absolutnie żadna z jej dotychczasowych książek nie może się równać z pierwszym tomem sagi "Spacer Aleją Róż". Edyta Świętek zaryzykowała wiele, porzucając dobrze znane klimaty, za które zdążyły pokochać ją czytelniczki, i... moim zdaniem wygrała. Wygrała, bo mam wrażenie, że jej saga będzie wydarzeniem na miarę "Stulecia Winnych" Ałbeny Grabowskiej. Mam bardzo podobne odczucia po lekturze. Chcę jeszcze, jeszcze i jeszcze, doceniając ogrom pracy, jaki włożyła Edyta w ten cykl, i talent.

Jestem zaszczycona, że zostałam poproszona o przygotowanie rekomendacji na okładkę tak dobrej książki i miałam okazję przeczytać ją przed premierą. Przeczytajcie koniecznie "Cień burzowych chmur" i wypatrujcie premier kolejnych tomów. To będzie hit!

Edyta Świętek "Cień burzowych chmur. Spacer Aleją Róż Tom 1"
Wydawnictwo Replika, 2017
data premiery: 14.02.2017

niedziela, 23 października 2016

Edyta Świętek "Miód na serce" | Recenzja



Ryszard Riedel w wielkim przeboju grupy Dżem, piosence "Whisky" śpiewał: "Lecz nie wiedzą o tym,że najgorzej to.... to samotnym być. Nie, o nie! Nie chcę już samotnym być, nie!". Taka już nasza ludzka natura. Wiedział o tym Riedel, wie o tym Edyta Świętek, dlatego w swojej prozie przekonuje nas o tym, że zdecydowanie łatwiej idzie się przez życie z drugim człowiekiem.

"Miód na serce" to już dwunasta powieść Edyty Świętek. Autorka szczególną uwagę w swojej twórczości poświęca potrzebie miłości. Tym razem bohaterem jej książki jest Ciaputek, który Ciaputkiem zaczął być jeszcze w dzieciństwie i ów pseudonim przylgnął do niego już na stałe. Ciaputek w wyniku splotu nieszczęśliwych okoliczności zostaje sam ze swoją półroczną córeczką Iwonką. Poświęca się wychowaniu dziecka, a jego własne potrzeby schodzą na dalszy plan. Mijają lata, a Iwonka ma już sześć lat i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Przecież tata nie może być do końca życia samotny! Przydałaby się "pani Ciaputkowa". Mała Iwonka - postać przeurocza - szybko zaczyna wdrażać swój plan w życie. Dobra zabawa i wzruszenia gwarantowane.

Na szczególną uwagę zasługuje doskonały, dojrzały warsztat pisarski Edyty Świętek. Znam autorkę prywatnie i wiem, że bardzo ważna jest nie tylko treść, ale i forma, dlatego długo dłubie w tekście i go poprawia. Czytelnik od razu to dostrzeże. Utarło się, że literatura kobieca jest pisana byle jak, na kolanie, a książkom reprezentującym ten gatunek daleko do ideału, ale Edyta Świętek na pewno wymyka się tym schematom. "Miód na serce" podbija serca czytelniczek, którym bliskie są tematy poruszane przez autorkę. Niewątpliwie jedną z największych zalet tej powieści jest postać babci Hani, której obecność wywoła uśmiech na nawet najbardziej ponurej twarzy.

"Miód na serce" to ukłon w stronę tych czytelniczek, które poszukują miłej, odprężającej i lekkiej lektury. Jednocześnie bawi i wzrusza do łez. Jestem przekonana, że ta historia podbije kobiece serca. Edyta Świętek wie, co jest w życiu najważniejsze i dzieli się tą wiedzą ze swoimi czytelnikami.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Edyta Świętek "Miód na serce"
Wydawnictwo Replika, 2016
liczba stron: 320
data premiery: 11.10.2016

środa, 30 marca 2016

Rozmowa Edyty Świętek z czytelnikami | WYNIKI KONKURSU!



Serdecznie dziękuję Magdalenie Majcher za zorganizowanie tej zabawy, a wszystkim uczestnikom za udział i postawione pytania. Przyznam szczerze, że miałam spory problem z wyborem dziesięciu spośród nich :).

   
Katarzyna Kwiatkowska: Czy kolejną książkę pisze się łatwiej niż pierwszą?

Dobre pytanie. Wydawać by się mogło, że trening czyni mistrza i z każdym następnym tekstem będzie łatwiej, ale nic bardziej mylnego. To prawda, że łatwiej jest ubierać myśli w słowa, z każdą powieścią dopracowuje się styl pisania oraz warsztat. Z drugiej jednak strony pragnieniem chyba każdego autora jest rozwój potencjału twórczego: chciałoby się, aby każda następna powieść była lepsza od poprzedniej. Czasami jest to bardzo duże wyzwanie, przy czym autor zawsze musi brać poprawkę na to, że nie sposób sprostać absolutnie wszystkim oczekiwaniom czytelników.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Podczas tworzenia pierwszego tekstu autor żyje życiem swoich bohaterów tak bardzo, że gdy zamknie oczy, niemalże widzi ich twarze. Nie ma problemu z zapamiętaniem detali dotyczących cech charakteru, wyglądu, upodobań, etc. Z reguły ta pierwsza powieść dojrzewa w głowie dość długo, zanim zostanie z niej uwolniona i przeniesiona na papier. Przy kolejnym utworze zaczynają się pojawiać prozaiczne problemy typu: jaką kawę pija główny bohater? Jaki jest ulubiony film naszej pierwszoplanowej postaci? Jaki kolor oczu i włosów mają poszczególne osoby?


Natalia Kapela: Jakie uczucia towarzyszą Pani podczas pisania książki, a jakie po napisaniu i zobaczeniu książki już gotowej na półce w księgarni?

Podczas pisania cierpliwość jest na wagę złota, gdyż prozaiczne klepanie w klawiaturę staje się na dłuższą metę monotonne i, niestety, nudne. Dobra zabawa jest podczas obmyślania fabuły oraz postaci. Sam proces zapisywania efektów wyobraźni jest o wiele bardziej żmudny i czasochłonny. Być może dlatego, gdy już stawiam kropkę po ostatnim zdaniu, czuję nieprawdopodobną ulgę i radość. To wspaniałe uczucie doprowadzić swoje zamierzenia do końca. 
Pomiędzy ową sławetną kropką, a momentem, gdy ujrzy się efekt pracy na półce w księgarni, następuje prawdziwa kumulacja emocji: oczekiwanie na okładkę, promocja, pierwsze, przedpremierowe opinie - wszystko to dostarcza nieprawdopodobnych wrażeń. 
No i w końcu przychodzi moment najbardziej upragniony: książka trafia do sprzedaży, a w następstwie w ręce czytelników. Znowu pojawia się pełne napięcia wyczekiwanie na reakcje odbiorców: spodoba się czy nie?
Najwięcej radości dostarczają sami czytelnicy. Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż spontaniczna wiadomość od osoby, która właśnie skończyła lekturę i chce podzielić się z autorem swoimi przemyśleniami. To czytelnicy dodają skrzydeł i sprawiają, że autor ma motywację do tego, aby usiąść przy komputerze.


Sylwka S.: Czym jest dla Pani czas? Ulotną chwilą, masą wspomnień, łzą a może miłością?

Dla mnie czas to bezcenne dobro, którego, niestety, nie da się pomnożyć. Nie można go także odzyskać, a szkoda. Mawia się, że jest najlepszym lekarzem. Ja twierdzę, że to okrutny tyran – wciąż pogania mnie dzwoniącym budzikiem i wiszącymi nad głową terminami. Czas jest tym skarbem, który w jak największej ilości chciałabym dzielić z bliskimi osobami.


godmyt: Skąd bierze Pani pomysły na tytuły swoich książek?

Zazwyczaj, gdy zaczynam pisanie nowego tekstu, nadaję mu jakiś tytuł roboczy, do którego raczej się nie przywiązuję. Najlepsze pomysły na ostateczny tytuł przychodzą na ogół w trakcie pisania, wynikając z treści powstającego manuskryptu. Dla mnie ważną sprawą jest, aby tytuł pasował do całości, ale nie ujawniał zbyt wiele. Dobry tytuł ma zaintrygować i kusić czytelnika. W tym miejscu mogę napomknąć, że następna powieść mojego autorstwa, jaka zostanie wydana, to „Noc Perseidów”. Ten tytuł nasunął mi się niejako sam, gdyż ostatnie rozdziały powieści tworzyłam w sierpniu. Jak wiadomo wtedy można najczęściej obserwować zjawisko spadających gwiazd. Spadające gwiazdy kojarzą się z wypowiadaniem marzeń, a właśnie o tym jest ta powieść.


izabela81: "Poczułem się nic niewarty i za stary – dziewięć lat różnicy, podziurawiona ospą gęba. Na dodatek Klaudia jest po studiach, a ja mam tylko maturę z technikum i zawód stolarza. Gdzie mi tam do niej? Mogę jedynie marzyć. Na jawie jest poza zasięgiem. Nazbyt ładna. Nazbyt młoda. Nazbyt wykształcona." Czy myśli Pani, że w dzisiejszych czasach jest miejsce na takie kompleksy niższości, różnice społeczne, czy dwie osoby, które tyle różni, mogą stworzyć udany związek? 

W mojej powieści główny bohater jest człowiekiem zakompleksionym i widzi jaskrawe różnice pomiędzy sobą a ukochaną kobietą. Próbuje ocenić realnie swoje szanse, zwłaszcza, że posiada pozornie silną konkurencję. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że wbrew pozorom pomiędzy Dawidem a Klaudią nie ma przepaści – są to ludzie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, obydwoje niosą przez życie bagaż przykrych doświadczeń, przepełnia ich empatia – a to są kwestie, które ludzi bardziej łączą niż dzielą.
Osobiście uważam, że tym, co najbardziej dzieli ludzi nie są ani pieniądze, ani pozycja społeczna, lecz brak nici porozumienia. Ludzie, którzy potrafią za sobą rozmawiać i reprezentują zbliżony poziom intelektualny, mogą budować udany związek bez względu na pozostałe dzielące ich różnice. Według mnie podstawą udanego związku jest dialog. Związek umiera z chwilą, gdy ludzie nie mają już sobie nic do powiedzenia.


Marta Maź: Niestety nie czytałam jeszcze tej książki i w związku z tym nurtuje mnie jedno pytanie. Czy zastosowany w tytule oksymoron to celowy zabieg ? Czy, pisząc " Wszystkie kształty uczuć", chciała Pani zwrócić uwagę na wszechogarniający nas materializm? Czy był jakiś inny powód?

Bardzo długo myślałam nad tytułem tej powieści. Pragnęłam, aby jak najpełniej odzwierciedlał jej treść. Pracując nad tekstem, w dużej mierze skupiłam się na przeżyciach moich bohaterów. Dokładałam starań, aby byli oni jak najbardziej wiarygodni dla czytelników. Słowo „kształty” pojawia się tutaj nieprzypadkowo. Po pierwsze chodziło mi o zasugerowanie czytelnikom, że powieść nie jest tylko i wyłącznie romansem, gdyż uczucia mogą przybierać różną postać: od miłości aż po nienawiść. Drugim aspektem użycia słowa „kształty” jest odwołanie się do profesji jednego z głównych bohaterów powieści. Dawid jest artystą rzeźbiącym w drewnie. W swoim rękodziele daje upust emocjom, które nim targają – w tworzenie wkłada mnóstwo pasji. Można zatem stwierdzić, że rzeźbiąc, nadaje swoim uczuciom realny kształt.

Karolina Chalcarz: Na okładce Pani książki znajduje się miś - przytulanka, należący chyba do generacji starszych misiów, stąd moje pytanie: czy miała pani swojego najukochańszego, zabieranego wszędzie, najlepszego przyjaciela pluszaka? I czy przetrwał on do dziś?

Owszem, mam takiego pieszczocha, który towarzyszy mi od wielu lat. Wprawdzie już od dawna nie zabieram go ze sobą na wyjazdy, lecz stary, pluszowy misiaczek ma stałe miejsce w moim domu.



Bogdan N.: Uwielbiam czytać, ale gdy porównuję siebie z moją żoną, to wychodzi na to, że moja żona czyta i więcej, i szybciej. ;) Co Pani na to, aby wprowadzono w Polsce Dzień Kobiet  Czytających?

Oczywiście jak najbardziej popieram taką ideę. Wnioskuję także, aby z tej okazji wręczać paniom książkowe upominki 

Izabela Raszka: A ja chciałabym zapytać o to, co szykuje Pani dla nas w najbliższym czasie. Co już teraz może Pani zdradzić? :)

Moja najnowsza powieść jest zatytułowana „Noc Perseidów” i ukaże się w maju bieżącego roku. Jest to historia czwórki dzieci, które wypowiadają swoje marzenia w noc spadających gwiazd. Po latach ich marzenia zaczynają się spełniać, lecz nie do końca wygląda to tak, jakby sobie mogli tego życzyć.
Oczywiście nie jest to jedyna publikacja, którą przewiduję w najbliższym czasie, lecz na razie nie mogę jeszcze ujawniać szczegółów związanych z moimi dalszymi planami.


Szczęśliwa Mama: Bieganie, sport... Dla niektórych to jak wyprawa w kosmos. Jeszcze do niedawna sama należałam do osób, które poczynania sportowe/fizyczne podziwiały jedynie przed ekranem telewizora, ale odkąd sama zaczęłam biegać, to bardziej wierzyć w siebie i po takim wysiłku łatwiej mi potem podejmować kolejne życiowe wyzwania, Do biegania motywują mnie słowa Marca Buhla: "Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce". Kocham bieganie :) A jak sport jest Pani ulubionym? Który dodaje Pani siły i chęci do działania? 


Moim ulubionym sportem jest… bieganie.  Wprawdzie biegam zupełnie amatorsko, ale czerpię z tego mnóstwo radości. Pokonując kolejne kilometry, walczę z własną słabością i zasiedzeniem. Zarówno moja praca zawodowa jak i działalność literacka związane są ze spędzaniem mnóstwa czasu przed komputerem. Mogę śmiało powiedzieć, że aktywne spędzanie wolnego czasu jest tym, co mnie uszczęśliwia. Bieganie pozwala na to, abym dała wytchnienie wiecznie zmęczonym oczom, wyciszyła myśli i posłuchała ulubionej muzyki. Czasami podczas kilku czy kilkunastokilometrowych eskapad przychodzą mi do głowy jakieś sensowne pomysły, które wykorzystuję później podczas pisania. Po takim przewietrzeniu szarych komórek pracuje się zdecydowanie przyjemniej.



Nagroda za najciekawsze pytanie, egzemplarz powieści "Wszystkie kształty uczuć" trafi do Marty Maź.
Bardzo proszę o kontakt przez fanpage bloga i przesłanie adresu do wysyłki. Gratulacje!

poniedziałek, 14 marca 2016

Zadaj pytanie Edycie Świętek i wygraj egzemplarz "Wszystkich kształtów uczuć"



We współpracy z autorką powieści "Wszystkie kształty uczuć", Edytą Świętek oraz Wydawnictwem Replika przygotowaliśmy konkurs, w którym czytelnicy mają możliwość wygrać egzemplarz najnowszej książki pisarki. Mało tego! ;)
Otrzymaliście jedyną i niepowtarzalną okazję zadania swojej ulubionej autorce pytania oraz przeprowadzenia wywiadu, który zostanie opublikowany na blogu Przegląd czytelniczy.

Na Wasze propozycje pytań czekamy do niedzieli, 20 marca włącznie. Zamieszczajcie swoje pytanie w komentarzach pod tym postem, wraz z adresem e-mail oraz imieniem i nazwiskiem/nickiem. Tylko takie zgłoszenia będą brane pod uwagę. Wraz z autorką wybierzemy 10 najciekawszych pytań, na które odpowie Edyta Świętek, a autor wybranego przez pisarkę pytania zostanie nagrodzony egzemplarzem książki "Wszystkie kształty uczuć" ufundowanym przez Wydawnictwo Replika. Wywiad zostanie opublikowany w środę, 30 marca wraz z nazwiskiem/nickiem laureata.

Czekamy na Wasze pytania! Każdy z uczestników może zaproponować tylko jedno pytanie, więc zastanówcie się dobrze, o co chcielibyście zapytać swoją ulubioną autorkę. :) Czas start! Powodzenia!

środa, 2 marca 2016

Patronat medialny: Edyta Świętek "Wszystkie kształty uczuć"




Czytelnicy mojego bloga z pewnością wiedzą, że od dłuższego czasu biorę czynny udział w promocji książek Edyty Świętek, gdyż są one doskonałym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości. W księgarniach właśnie ukazała się nowa powieść autorki, "Wszystkie kształty uczuć", która moim zdaniem jest najlepszą spośród dotychczasowych książek pisarki.

Klaudia właśnie osiedliła się w niewielkiej miejscowości pod Krakowem, gdzie otrzymała posadę nauczycielki w szkole. Młoda kobieta przez całe życie przed czymś ucieka - najpierw wyjechała z Wrocławia, aby w rodzinnym mieście zostawić bolesne wspomnienia z przeszłości, później opuściła Kraków, by rozpocząć nowe życie w Jodłówkach. Jednak trudne dzieciństwo na zawsze pozostawiło ślad w psychice dziewczyny. Poszukując miłości i ciepła, Klaudia poznaje nie tylko życzliwych przyjaciół, ale również mających wobec niej nie do końca uczciwe zamiary ludzi. Szybko po przybyciu do Jodłówek kobieta wzbudza zainteresowanie Dawida, miejscowego artysty.

W swojej najnowszej powieści Edyta Świętek - jak sam tytuł wskazuje - pisze o wszystkich kształtach uczuć. To nie jest zwykły romans, ale przede wszystkim ciekawa powieść obyczajowa o tym, jak wielki wpływ na nasze dorosłe życie ma trudne dzieciństwo. To także opowieść o nieprawdopodobnej wewnętrznej sile, którą ma w sobie każdy z nas i w najtrudniejszych momentach znajduje ją w sobie, aby podnieść się po odniesionej porażce i pójść dalej przed siebie. W końcu - "Wszystkie kształty uczuć" to historia wielkiej przyjaźni i jeszcze większej miłości, a także o sile macierzyńskiego uczucia. Edyta Świętek stworzyła wielowymiarową, intrygującą historię o zadziwiających kolejach ludzkiego losu.

Uważam "Wszystkie kształty uczuć" za najlepszą ze wszystkich dotychczasowych powieści Edyty Świętek. Na plus zdecydowanie przemawia bogate tło społeczno-obyczajowe oraz kontrowersyjna, trudna tematyka, jaką autorka podejmuje w swojej książce. To zupełnie inna od pozostałych książek pisarki, Edyta wiele zaryzykowała, rezygnując ze sprawdzonych, dobrze sobie znanych klimatów lekkich obyczajów z wyraźnym zabarwieniem romansowym i... wygrała. "Wszystkie kształty uczuć" to wyjątkowa powieść, która z pewnością przypadnie do gustu zwolennikom niebanalnych rozwiązań w literaturze. Ja jestem zachwycona i pozostaję pod wielkim wrażeniem nowej powieści Edyty Świętek.

"Wszystkie kształty uczuć" to rewelacyjna powieść obyczajowa. Edyta Świętek udowadnia, że życie wcale nie jest czarno-białe i mieni się rozmaitymi kolorami z szerokiej palety barw. Przeczytałam "Wszystkie kształty uczuć" jednym tchem, zatracając się w tej cudownej historii. Polecam gorąco.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Edyta Świętek "Wszystkie kształty uczuć"
Wydawnictwo Replika, 2016
liczba stron: 384
data premiery: 29.02.2016

wtorek, 22 września 2015

Edyta Świętek "Cappuccino z cynamonem". Premiera | Patronat medialny



22 września to data premiery najnowszej powieści Edyty Świętek. Powieści jubileuszowej, bo już dziesiątej w dorobku autorki, a piątej wydanej przez Wydawnictwo Replika. "Cappuccino z cynamonem" ukazuje się pod patronatem medialnym Przeglądu czytelniczego. Przyjrzyjmy się z bliska historii kobiety, której życie wywraca się do góry nogami i musi w pojedynkę sprostać przeciwnościom losu. A łatwo wcale nie jest.

Patrycja i Sebastian w oczach znajomych i rodziny uchodzą za idealne małżeństwo. Wychowują dwunastoletnią córkę, prowadzą uporządkowane życie, nie kłócą się. A jednak. Mozolnie budowany domek z kart upada, kiedy Sebastian oświadcza zdumionej żonie, że odchodzi. Przyjaciółki kobiety są pewne, iż dotychczas idealny mąż przechodzi sławny kryzys wieku średniego. Jak inaczej wytłumaczyć jego decyzję? Patrycja na własnej skórze doświadczy, jak trudny jest los samotnej matki. Prawda o odejściu Sebastiana przyniesie zwątpienie we wszystko, co kochała i w co wierzyła. Jak poskładać życie na nowo, kiedy okazuje się, iż dotychczas było ono zbudowane na kłamstwie? Czy, kiedy bliżej już do czterdziestki niż do trzydziestki, można się jeszcze zakochać i być - tak po prostu - szczęśliwym?

Nie mogłabym nie wspomnieć o cudownej okładce i kapitalnym tytule, które przyciągają uwagę czytelnika. Przyznajcie sami, czyż nie zainteresowałaby na księgarnianej półce książka z tak genialną szatą graficzną? Wydawnictwo Replika postarało się. A co znajdziemy w środku? Edyta Świętek idzie dobrze sobie znaną drogą, dzięki której zdobyła serca czytelniczek. Powieść obyczajowa z mocnym wątkiem miłosnym to sprawdzona recepta na sukces. Pisarka stworzyła staranne portrety swoich bohaterów, wykreowała świat w oparciu o pojedyncze szczegóły, które wpływają na postrzeganie całości. Postacie z książek Edyty Świętek nigdy nie są czarno-białe, za co cenię autorkę. W jej prozie nie doświadczycie fałszu ani obłudy. Edyta Świętek to jedno z ciekawszych nazwisk polskiej literatury kobiecej. Autorka pisze o kobietach dla kobiet, a robi to w taki sposób, że aż chce się czytać! Takie historie napisałoby samo życie, ale po co ma się wysilać, skoro ma od tego Edytę Świętek?

"Cappuccino z cynamonem" to powieść o drugich szansach. Opowiada historię ludzi w "pewnym wieku", którzy postanowili raz jeszcze zawalczyć o swoje szczęście. Ponieśli porażkę w poprzednich związkach i dziś ponownie poszukują miejsca na świecie. Najnowsza książka Edyty Świętek to opowieść o tym, że nie warto się poddawać, nawet wtedy, gdy okazuje się, iż całe nasze życie było zbudowane na kłamstwie. Autorka w sposób optymistyczny i pełen nadziei pisze o życiowych porażkach swoich postaci Wystawia ich na próbę, rani dotkliwie, a wszystko po to, by znów mogło zaświecić słońce. Budka Suflera śpiewała kiedyś o tym, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Tę prawdę życiową poznali bohaterowie "Cappuccino z cynamonem". Jestem przekonana, że i w waszym życiu, po każdej burzy nadejdzie spokój. W oczekiwaniu na ten upragniony spokój z całego serca polecam Wam najnowsza książkę wspaniałej autorki Edyty Świętek.

Dopóki Edycie Świętek będzie chciało się pisać, ja będę ją promować. I to wcale nie dlatego, że poznałam Edytę osobiście i bardzo ją polubiłam. Świadomość, że autorka jest wspaniałą osobą, dodatkowo wpływa na odbiór jej literatury, ale proza Edyty broni się sama. Koniecznie poznajcie "Cappuccino z cynamonem". Dzisiaj premiera!

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Edyta Świętek "Cappuccino z cynamonem"
Wydawnictwo Replika, 2015
ilość stron: 384
data premiery: 22.09.2015

środa, 5 sierpnia 2015

Patronat medialny | Edyta Świętek "Tam, gdzie rodzi się zazdrość". Recenzja przedpremierowa



Wiemy już, z lektury poprzedniej części, że miłość rodzi się w Bieszczadach. Gdzie w takim razie rodzi się zazdrość? Daria i Marek pobrali się, ale to nie koniec ich problemów. Młode małżeństwo musi poradzić sobie z toksyczną zazdrością i skomplikowaną przeszłością rodziny Hajdukiewiczów, która znów da o siebie znać. Tym razem Edyta Świętek zaprasza was do Krakowa.

Daria i Marek przyjeżdżają do Krakowa już jako państwo Lesnerowie. Daria zrezygnowała ze swojego dawnego życia nad Soliną, by zamieszkać w domu męża. Czy to już koniec problemów młodych małżonków?  Ich związek trudno nazwać szczęśliwym. Marek tkwi w przekonaniu, że Daria zgodziła się zostać jego żoną, aby wyciągnąć swoją rodzinę z kłopotów finansowych. A Daria nie zamierza wyprowadzać męża z błędu. Młodzi nie ufają sobie nawzajem, nie potrafią rozmawiać o swoich uczuciach.  Lesner szaleje z zazdrości o swoją młodą i piękną małżonkę.  Demony przeszłości również nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dawny wróg rodziny Hajdukiewiczów nie żyje, ale ktoś postanowił kontynuować jego dzieło. Daria i jej brat Darek otrzymują tajemnicze wiadomości z pogróżkami. Kto jest ich autorem? 

Najnowsza powieść Edyty Świętek „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” to kontynuacja doskonale przyjętej przez czytelniczki „Tam, gdzie rodzi się miłość”. Czy można jeszcze wyciągnąć coś z historii zakończonej happy endem? Oczywiście. Edyta Świętek opisuje to, co dzieje się w związku, kiedy kurtyna opada i „wszyscy żyli długo i szczęśliwie”. Czyżby? Autorka maksymalnie komplikuje życie swoich bohaterów. Przypomina, że miłość to nie wszystko. O związek trzeba dbać. Brak zaufania, zazdrość to nie najlepsi doradcy. Edyta Świętek stworzyła świeży portret młodego małżeństwa.  Kontynuuje to, co w fenomenalny sposób zaczęła w „Tam, gdzie rodzi się miłość”. Zapytacie zapewne, z jakim skutkiem? „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” z pewnością sprosta oczekiwaniom czytelniczek poprzedniej części. Wracają nasi ulubieni bohaterowie, mamy tutaj kontynuację wątku obyczajowego i kryminalnego. Kim jest tajemnicza osoba, która próbuje zaszkodzić Hajdukiewiczom? Przekonajcie się sami! Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. 

„Tam, gdzie rodzi się zazdrość” jest nieco słabsza niż jej poprzedniczka, ale Edyta Świętek nadal utrzymuje wysoki poziom.  Na szczególną uwagę zasługuje rozbudowana intryga kryminalna. Zakończenie wbija w fotel, niczym dobra, pełnokrwista powieść sensacyjna. Gwarantuję, że nie przejrzycie, co przygotowała dla was Edyta Świętek, zanim sama autorka uzna za stosowne o tym poinformować! Edyta dawkuje emocje, stopniowo buduje napięcie. Z książki na książki jest w tym coraz lepsza, sprawnie posługuje się suspensem. Zdążyła zjednać sobie serca wiernych czytelniczek i one z pewnością sięgną po nową propozycję autorki. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Edyty Świętek, koniecznie rozpocznijcie przygodę od „Tam, gdzie rodzi się miłość”, aby później sięgnąć po „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”. To niesamowita historia skomplikowanej miłości, z sensacją w tle.

Od dłuższego czasu czytam wszystko, co wydaje Edyta Świętek. To jedna z ciekawszych współczesnych polskich autorek. W swoich powieściach łączy historie miłosne z wątkami kryminalnymi czy sensacyjnymi. Jej książki są doskonałą rozrywką i przyjemnym sposobem na spędzenie wieczoru. „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” to kolejna świetna powieść spod pióra pisarki. Polecam serdecznie!

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Edyta Świętek "Tam, gdzie rodzi się zazdrość"
Wydawnictwo Replika, 2015
ilość stron: 320
data premiery: 11.08.2015

piątek, 31 lipca 2015

KONKURS DLA BLOGERÓW KSIĄŻKOWYCH | Edyta Świętek "Tam, gdzie rodzi się zazdrość"



Konkurs dla blogerów książkowych!
Poznaj twórczość Edyty Świętek!

Wydawnictwo Replika oraz patron medialny najnowszej powieści Edyty Świętek, blog Przegląd czytelniczy zapraszają wszystkich blogerów książkowych do udziału w konkursie.

W I etapie zostanie wyłonionych pięć blogów, których autorzy otrzymają egzemplarz powieści "Tam, gdzie rodzi się zazdrość".
Zwycięzca II etapu otrzyma nagrodę główną: pakiet książek Edyty Świętek wydanych przez Wydawnictwo Replika: "Cienie przeszłości" i "Zanim odszedł" oraz możliwość przedpremierowej lektury i recenzji najnowszej zapowiedzi Wydawnictwa Replika - powieści Edyty Świętek "Cappuccino z cynamonem"!

Aby zgłosić się do udziału w konkursie, należy do 6 sierpnia 2015 r. włącznie wysłać maila na adres przegladczytelniczy@interia.pl w temacie wpisując "Konkurs dla blogerów". W treści maila proszę podać link do swojego bloga, adres do wysyłki książki oraz odpowiedź na zadanie konkursowe:

"W maksymalnie 10 zdaniach zachęć do przeczytania twojej ulubionej powieści."

7 sierpnia 2015 r. zostanie ogłoszona lista blogerów, którzy zakwalifikowali się do II etapu. W dniu premiery, 11 sierpnia zostaną wysłane egzemplarze powieści "Tam, gdzie rodzi się zazdrość".

Blogerzy na przeczytanie i zrecenzowanie książki mają czas do 31 sierpnia 2015 r. Do tego dnia na adres przegladczytelniczy@interia.pl należy przesłać link do recenzji zamieszczonej na swoim blogu.
3 września 2015 r. zostaną podane wyniki II etapu. 
Zwycięzca otrzyma książki Edyty Świętek "Cienie przeszłości" oraz "Zanim odszedł", a na 3 tygodnie przed premierą "Cappuccino z cynamonem" zostanie przesłany do niego plik z tekstem powieści.

Powodzenia!

czwartek, 2 kwietnia 2015

Edyta Świętek "Zanim odszedł" | Recenzja



Odnoszę wrażenie, że Edyta Świętek jest najbardziej zorganizowaną i zapracowaną polską autorką. "Zanim odszedł" to już trzecia, po "Bańkach mydlanych" i "Tam, gdzie rodzi się miłość", premiera pisarki w tym roku. Zważywszy na to, iż mamy dopiero kwiecień, aż strach pomyśleć, iloma wydanymi tytułami Edyta będzie mogła poszczycić się w grudniu. Ale spokojnie, Edyta Świętek nie idzie na ilość. Bo "Zanim odszedł" to kolejny kawał bardzo dobrej autorskiej pracy.

Karolina właśnie napisała swoją czwartą powieść i, czekając na odpowiedź swojego wydawcy, zabiera się do pracy nad piątą. Kiedy po tragicznej śmierci męża i utracie dziecka rozpoczynała przelewać myśli na papier, nie spodziewała się, że jej książki spotkają się z zainteresowaniem czytelników. Zachęcana przez swoją przyjaciółkę i agenta literackiego w jednej osobie, Sylwię, udziela się na portalach społecznościowych, wiedząc, że to najlepsza, bo darmowa i skuteczna, reklama. Tam poznaje Caro, autorkę ciepło przyjętych tomików wierszy. Kobiety szybko orientują się, że łączy ich zadziwiające podobieństwo, które może być czymś więcej niż dziełem przypadku. Karolina nigdy nie poznała swojego ojca, na temat którego matka uparcie milczy. Caro również odnosi wrażenie, iż jej rodzina skrywa tajemnicę. Jedynym śladem są stare zdjęcia mężczyzny imieniem Karol. Kolejnym zadziwiającym zbiegiem okoliczności jest fakt, iż oby dwie kobiety - Karolina i Caro - posiadają zdjęcia tego samego człowieka. Kim jest tajemniczy mężczyzna z przeszłości? Co łączy dwie kobiety?

"Zanim odszedł" to właściwie dwie historie: jedna z nich rozpoczyna się w roku 1979, druga - w 2014. Z pozoru ze sobą niezwiązane, w miarę rozwoju akcji zacieśniają związki ze sobą. Zagadka coraz bardziej komplikuje się, kiedy jesteśmy już o krok od rozwiązania. W pewnym momencie łapiemy się na myśli, że przecież intryga okazała się tak oczywista, a jednak... Edyta Świętek stworzyła świeżą, ciekawą opowieść o ludziach poszukujących swej tożsamości, o poczuciu pustki, które towarzyszy osobom nieznającym historii swojej rodziny. Autorce udało się nieco zmylić czytelnika i zaskoczyć końcowymi wnioskami. Sprawa wydaje się być przesądzona, a prawda widoczna jak na dłoni, jednak "Zanim odszedł" udowadnia nam, że nie warto dać zwieść się pozorom, gdyż Edyta Świętek lubi ukryć gdzieś drugie dno opowieści. "Zanim odszedł" wpasowuje się idealnie w pewien schemat twórczości Edyty Świętek - wyraziste, nigdy nie biało-czarne postacie, mnóstwo - tak jak w życiu - odcieni szarości plus skomplikowana historia, która wydaje się być oczywista, a w rezultacie wracamy jednak do pierwszej wersji i określenia "skomplikowana". Paradoks? Nie w przypadku Edyty Świętek!

Bohaterka powieści "Zanim odszedł" jest pisarką, a sama książka okazuje się być również ciekawym spojrzeniem na współczesny rynek wydawniczy w Polsce. Targi Książki, bywanie na salonach, blogosfera, grupy na facebooku, fanpage, recenzentki, self publishing... Znamy to z autopsji. Teraz możemy obejrzeć się w lustrze. "Zanim odszedł" rzuca światło na sytuację na polskim rynku wydawniczym. Ciekawy zabieg ze strony autorki, gdyż sama aktywnie uczestniczy w wydarzeniach, o których pisze. Warto przeczytać "Zanim odszedł" również, ale oczywiście nie tylko, dla samego tła, bo może gdzieś tam dostrzeżemy siebie? Mnie samej czytanie o świecie, w którym obracam się już od jakiegoś czasu, sprawiło przyjemność. Miałam wrażenie, że oto poruszam się po dobrze znanym gruncie. Podoba mi się ten zabieg. Cieszę się, iż Edyta Świętek fabułę swej nowej książki umieściła właśnie w tym środowisku. Powieść pozwala czytelnikowi obserwować życie autora, zobaczyć, jak wygląda nie sama praca nad tekstem, ale droga do wydania powieści, promocja książki, konkurencja itp.

Każdą kolejną powieść Edyty Świętek czytam z przyjemnością i po lekturze każdej z nich mam wrażenie, że właśnie ta jest tą "naj". Wszystkie książki utrzymane są na podobnym poziomie, dlatego określenie, która z nich jest najlepsza, sprawia mi wielką trudność. W tym miejscu zacytuję wiadomość, jaką wysłałam do Edyty po lekturze powieści - "'Zanim odszedł' bomba!". I niech tak zostanie.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Edyta Świętek "Zanim odszedł"
Wydawnictwo Replika, 2015
ilość stron: 384
data premiery: 01.04.2015

środa, 28 stycznia 2015

Recenzja przedpremierowa | Edyta Świętek "Tam gdzie rodzi się miłość"




Miłość rodzi się w Bieszczadach. Edyta Świętek przekonuje nas o tym w swej najnowszej powieści , która właśnie ukazuje się nakładem Wydawnictwa Replika. Skomplikowana historia miłosna, zawiły wątek kryminalny i podsycana przed lata żądza zemsty – tego możecie spodziewać się po lekturze „Tam gdzie rodzi się miłość”. Będzie się działo…

Daria Hajdukiewicz oraz jej najbliżsi żyją w nieustającym strachu. Wisząca od wielu lat nad rodziną realna groźba niebezpieczeństwa sprawiła, iż rodzice Darii postanowili trzymać swoją córkę jak najbliżej siebie, pod ciągłym nadzorem. Młoda kobieta żyła w poczuciu zagrożenia i biernie poddawała się rodzicielskiej kontroli. Kiedy w należącym do rodziny Hajdukiewiczów hotelu pojawia się Marek, dziewczyna pozwala, by po raz pierwszy przemówiły przez nią uczucia, a nie rozsądek. W tajemnicy zaczyna spotykać się z mężczyzną. Jednocześnie czyhające od lat niebezpieczeństwo zbliża się pod postacią żądnego zemsty, cierpliwego człowieka, który niegdyś obiecał ojcu Darii, iż pewnego dnia odbierze mu wszystko, co ten posiada. 

Edyta Świętek przenosi nas w malownicze Bieszczady, gdzie w scenerii położonego na uboczu hotelu „Zacisze” rozegra się wiele zaskakujących zwrotów akcji i narodzi się miłość. Romans z reguły nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, czasem chętnie przeczytam, lecz niewiele zostało napisanych historii miłosnych, które potrafią rzucić mnie na kolana. Tym razem jednak jest inaczej, gdyż „Tam gdzie rodzi się miłość” jest powieścią epicką. Tak, zostałam rzucona na kolana! Książka Edyty Świętek w moim odczuciu jest rewelacyjnie napisaną, niebanalną i emocjonującą opowieścią. Wprost nie mogłam oderwać się od tej historii, pochłonęłam ją w całości, odczuwając bezwstydną przyjemność z zaglądania w życie bohaterów. Edyta Świętek jest w doskonałej formie. Stworzyła świeżą, intrygującą i nieszablonową historię miłosną, nie popadając przy tym w banał. To nie jest „tylko” romans, to powieść o ludzkich charakterach. Niesamowicie silnych ludzkich charakterach.

Cenię Edytę Świętek za to, że jej bohaterowie nie są czarno-biali. Człowiek nigdy nie jest jednoznacznie dobry ani zły, jak mogłoby się wydawać wielu pisarzom. Autorka „Tam gdzie rodzi się miłość” stworzyła intrygujące, pełne sprzeczności charaktery. To właśnie główni bohaterowie są największą siłą tej publikacji. Nieco krnąbrna, honorowa i dumna dziewczyna spotyka na swej drodze równie ambitnego, zorientowanego na realizację planów mężczyznę. Połączenie iście wybuchowe, które doskonale opisała Edyta Świętek. Autorka poszczególne portrety kreśli starannie i z wielką precyzją, dzięki czemu książka wyróżnia się na tle innych współczesnych powieści klasyfikowanych jako literatura dla kobiet. Podczas lektury w najmniejszym nawet stopniu nie odczuwałam, że oto mam przed sobą „romans”, gatunek traktowany nieco z przymrużeniem oka i będący zaliczany do literatury mniej wartościowej.

Edyta Świętek przyciąga uwagę oryginalnym wątkiem kryminalnym. To kolejny mocny punkt powieści „Tam gdzie rodzi się miłość”. Autorka stopniowo dawkuje napięcie, już w prologu pojawia się obietnica mocnych wrażeń, po czym wraz z pisarką podążamy w nieco spokojniejsze rejony, aby już po chwili nadać akcji tempa. I tak jest przez cały czas trwania opowieści. Edyta Świętek udziela nam dużo wskazówek, wiele wyjaśnia, ale najlepsze pozostawia na sam koniec. Atmosfera niczym w dobrym kryminale sprawia, iż czytelnik nie może oderwać się od lektury.

Dawno, a może nigdy nie czytałam tak emocjonującego i dobrego polskiego romansu. „Tam gdzie rodzi się miłość” nie jest cukierkowatą, banalną historią, a zawiłą, emocjonującą i wzbudzającą zainteresowanie opowieścią. Z niecierpliwością oczekuję na kontynuację losów bohaterów, powieść „Tam gdzie rodzi się zazdrość”. Już dziś wiem, że przeczytam z największą przyjemnością.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego powieści!

Edyta Świętek "Tam gdzie rodzi się miłość"
Wydawnictwo Replika, 2015
ilość stron: 400 
data premiery: 03.02.2015

piątek, 23 stycznia 2015

Patronat medialny | Edyta Świętek "Bańki mydlane". Recenzja przedpremierowa




„Życie jest bańką mydlaną – mieni się wielobarwnymi tęczami.”
Edyta Świętek, „Bańki mydlane”

Młodość rządzi się swoimi prawami. To czas na zabawę, pierwsze miłości, nowe doznania, przygody, podróże.. Wiele młodych ludzi żyje chwilą obecną,  w pewności, że choroba i śmierć są nieodłącznymi elementami bardzo odległej przyszłości. Młodość nie jest dobrym czasem na umieranie. W idealnym świecie młodzi ludzie trwają beztrosko, kończą studia, znajdują miłość swojego życia, robią karierę, zakładają rodzinę oraz żyją długo i szczęśliwie. Ale idealny świat nie istnieje. Młodzi ludzie chorują. I umierają. Edyta Świętek w swojej najnowszej powieści „Bańki mydlane” oswaja temat śmierci.

Michalina to pełna życia dziewczyna. Ma wszystko, o czym marzy młoda kobieta: kochającą rodzinę, czułego chłopaka, zajmującą pasję, studia i świetlaną przyszłość przed sobą. Przyszłość, na którą nadzieję zostają przekreślone w jednej chwili. Michalina nagle zaczyna czuć się źle. Wstępne badania, potem konieczność ich powtórzenia, w końcu diagnoza zostaje postawiona. To nowotwór. Jak pogodzić się ze śmiertelną chorobą, kiedy całe życie ma się jeszcze tak naprawdę przed sobą? 

„Bańki mydlane” zachwycają w całej swej prostocie. To nieskomplikowana, aczkolwiek trafiająca głęboko do naszej duszy historia młodej dziewczyny, wobec której los miał nieco inne plany, niż ona sama. Edyta Świętek staje twarzą w twarz z tematem szczególnie bolesnym i znanym każdemu z nas: ze śmiercią. W przypadku „Baniek mydlanych” to zderzenie jest niezwykle brutalne, gdyż na śmiertelną chorobę zapada młoda, pełna wewnętrznego piękna osoba. Michalina, przeżywając swój dramat, musi pogodzić się z tym, co nieuniknione i zawalczyć o odnalezienie siebie w tej przerażającej rzeczywistości. Edyta Świętek pisze w sposób bezpośredni i niepozbawiony dosadności,  trafiając wprost do serca czytelnika. Tajemnica całej tej powieści tkwi w jej prostolinijności i szczerości. Śmierć jest czymś naturalnym, chociaż staramy się ją negować, zaprzeczamy jej, w końcu – drżymy na myśl, że po nas przyjdzie. Tak jak naturalna jest śmierć, tak naturalny jest sposób, w jaki Edyta Świętek o niej pisze.

Główna bohaterka powieści, Michalina, szuka swojej własnej recepty na przetrwanie w ogłuszającym bólu i niewyobrażalnym strachu. Autorka zadbała o staranny i rzetelny portret młodej kobiety, skupiając się przede wszystkim na przedstawieniu jej przeżyć wewnętrznych. Co czuje młoda osoba stając do walki ze śmiertelną chorobą? Edyta Świętek udowadnia, iż jest osobą pełną empatii, potrafi zrozumieć swoją bohaterkę, w końcu wskazać jej kierunek, w którym Michalina odnajdzie ukojenie. W pewnym momencie czytelnik łapie się na tym, iż tak naprawdę kluczową kwestią nie jest to, czy dziewczyna przeżyje, czy też nie, a sposób, w jaki odnajdzie w sobie nadzieję i wiarę w wyższy sens tego, co przyszło jej doświadczyć. „Bańki mydlane” przywracają nam ufność, dodają otuchy i uczą współodczuwania. To wyjątkowa powieść autorstwa wyjątkowej kobiety.

„Bańki mydlane” nie są zwykłą książką. To realna chęć niesienia pomocy. Edyta Świętek wspiera osoby chore na nowotwór dobrym słowem i nadzieją, jaką ci mogą odnaleźć w tekście książki. Ale dobre słowo to nie wszystko, co oferuje pisarka. Autorka zdecydowała się przeznaczyć całość swojego wynagrodzenia autorskiego na rzecz Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Również wydawca najnowszej powieści Edyty Świętek, Wydawnictwo Szara Godzina przekaże 1% przychodów ze sprzedaży na konto hospicjum. Myślę, iż szczytny cel w połączeniu z dającą nadzieję, przepiękną opowieścią przekonają najbardziej nawet opornych czytelników do lektury „Baniek mydlanych”. 


Dziękuję Edycie Świętek za zaufanie, pamięć i propozycję współpracy przy promocji "Baniek mydlanych"!
Dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina za przedpremierowe udostępnienie tekstu powieści!

Edyta Świętek "Bańki mydlane"
Wydawnictwo Szara Godzina, 2015
data premiery: 08.02.2015

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Edyta Świętek | Święta u Świętków

Grudzień to najbardziej magiczny czas w roku.
Przegląd czytelniczy we współpracy z polskimi pisarkami zaprasza do lektury wspomnień i felietonów, jakie w miesiącu grudzień cyklicznie będą ukazywać się na blogu.

Cykl świąteczny rozpoczynamy wraz z dniem 1 grudnia, ostatni wpis ukaże się na dzień przed Wigilią Świąt Bożego Narodzenia, 23 grudnia.

Edyta Świętek, autorka m.in. powieści "Zakręcone życie Madzi Kociołek", "Cienie przeszłości", "Bańki mydlane" oraz "Tam gdzie rodzi się miłość" (dwie ostatnie ukażą się w I kwartale 2015 roku) opowiada o tym, jak wyglądają...
Święta u Świętków. ;)


Edyta Świętek jako dziecko


Boże Narodzenie w moim domu, podobnie jak w wielu innych, jest czasem szczególnym. Święta obchodzimy po staropolsku i nie ulegamy pod tym względem absolutnie żadnym zachodnim modom.
Pierwszym sygnałem, że nadchodzą święta jest wizyta Świętego Mikołaja - biskupa.
Przygotowania zaczynają się kilka dni wcześniej, ale bez nerwowego szaleństwa – nie ma pogoni za prezentami po centrach handlowych. Część zakupów, takich jak grzyby, mak, czy groch robimy znacznie wcześniej, aby nie tracić czasu na stanie w gigantycznych kolejkach.
Bardzo przyjemnym momentem jest wycinanie śnieżynek z papieru, którymi dekorujemy wnętrza naszego domu. To jedyna ozdoba, która pojawia się kilka dni przed świętami. W dzień wigilijny rano mój syn ubiera choinkę, a ja rozkładam inne dekoracje świąteczne. Nie ma mowy o tym, abyśmy robili to choćby dzień wcześniej.
Przez trzy dni poprzedzające święta w całym domu rozchodzi się aromat grzybów, kapusty oraz innych wigilijnych potraw. W naszym domu przestrzega się postu i w związku z tym nie jadamy w tym dniu żadnego mięsa poza rybami.
Zazwyczaj w wigilijny poranek odwiedzają nas jacyś chłopcy z sąsiedztwa, którzy przychodzą „po szczęściu” – ma to być pomyślna wróżba na nadchodzący Nowy Rok. Oczywiście takich zwyczajów i przesądów jest znacznie więcej, lecz nie sposób wszystkiego opisać.
Słuchając kolęd oczekujemy na gości, czyli moją mamę oraz brata, a później wspólnie wyglądamy pierwszej gwiazdki.
Uwielbiam moment, gdy po tradycyjnym łamaniu się opłatkiem oraz modlitwie zasiadamy do wspólnej wieczerzy. Zawsze pozostawiamy jedno wolne nakrycie dla zbłąkanego gościa. Jak chyba w większości polskich domów, jako pierwszy na stole pojawia się barszcz z uszkami. Przez następne dwie godziny delektujemy się potrawami, z których większość gości na naszym stole raz w roku. Nikomu się nie spieszy, nikt nie zerka nerwowo na komórkę, telewizor jest wyłączony. Jest za to czas na rozmowy i snucie opowieści.


Wszystkim moim Czytelnikom życzę, aby w ich domach święta Bożego Narodzenia były czasem szczęścia i miłości, mijającym w gronie bliskich osób. 

czwartek, 31 lipca 2014

Edyta Świętek: "Piszę dla każdego, kto ma ochotę czytać" | Wywiad

Edyta Świętek (fot. dzięki uprzejmości autorki)

"Cienie przeszłości" pod patronatem Przeglądu czytelniczego już w księgarniach. Jak sama autorka przyznaje, do pisania podchodzi hobbystycznie, a przed nią daleka droga do celu, aby utrzymywać się ze swojej twórczości. Czy aby na pewno? "Cienie przeszłości" to doskonały popis kunsztu literackiego, a sama autorka dała mi się poznać jako perfekcjonistka. Edyta Świętek - zapamiętajcie to nazwisko!


"Cienie przeszłości" to już Twoja piąta książka. Lubisz wracać do tego, co już napisałaś, przeanalizować, wyciągnąć wnioski?

Oczywiście, chociaż nie mam na to zbyt wiele czasu. Dobrze jest jednak zastanowić się nad tym, co można byłoby zrobić lepiej, inaczej, w którym miejscu warto byłoby dopracować styl pisania. Człowiek uczy się przecież całe życie, a z każdym zdobytym doświadczeniem jest łatwiej – przynajmniej w tej dziedzinie. Myślę, że brak refleksji oraz odrobiny samokrytycyzmu jest poważnym błędem.

Z której powieści jesteś najbardziej dumna?

Zacznę od tego, że wydanie książki zawsze jest dla autora przyczyną radości i trudno jest wybrać tą jedną, która najbardziej zapadła w serce. Z każdą następną powieścią pojawia się uczucie niezwykłego szczęścia. Na chwilę obecną najbardziej cieszą mnie „Cienie przeszłości” – między innymi dlatego, że udało mi się wkomponować w treść poezję Juliana Tuwima, którego bardzo lubię.  Jeśli dowiem się, że udało mi się „zarazić” Tuwimem kogoś jeszcze – będzie to dla mnie dodatkowy powód do radości.

Dzisiaj pisarstwo w Polsce to ciężki kawałek chleba, mało który pisarz jest w stanie utrzymać się ze swoich książek. Podchodzisz do tego hobbystycznie czy masz takie marzenie, aby pisanie stało się Twoim pełnoetatowym zajęciem?

Na razie podchodzę do tego bardziej hobbystycznie. Utrzymuję się z pracy zawodowej na pełnym etacie, więc na pisanie pozostaje niewiele czasu. Oczywiście chciałabym wykonywać zawód pisarza, czyli utrzymywać się z mojej twórczości. Jestem jednak realistką i wiem, że przede mną daleka droga i podążając nią, niekoniecznie trafię do celu. Podziwiam autorów, którym udało się zyskać niezależność finansową dzięki własnej twórczości.

Opowiedz swoim czytelnikom, jak piszesz. Czy kiedy zasiadasz do pisania masz już wszystko poukładane w głowie? A może pozwalasz sobie na odrobinę luzu?

Zazwyczaj, gdy zabieram się do pisania, mam opracowany plan, którego staram się trzymać. Nie oznacza to jednak, że piszę dokładnie według pierwotnego pomysłu – zdarza mi się, że modyfikuję plan w trakcie pracy, jeśli uznam to za konieczne. Często zdarza się, że odstępstwa wnoszą w treść coś istotnego, więc warto dać sobie trochę luzu. Ostatecznie powieść, to nie opracowanie naukowe, gdzie trzeba ściśle trzymać się określonych standardów.

Gdybyś miała w kilku zdaniach opisać swoją najnowszą powieść "Cienie przeszłości", co byś o niej powiedziała?

Dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o kobiecie, która dostała drugą szansę. Nie każdemu jest to dane, mimo, że nie raz zdarza się, że człowiek marzy o tym, aby rzucić wszystko i zacząć swoje życie „od nowa”, a przynajmniej od jakiegoś punktu zwrotnego, na którym podjął błędną decyzję. W „Cieniach przeszłości” stworzyłam mojej bohaterce taką możliwość – czy z niej skorzystała w należyty sposób? To pozostawiam ocenie Czytelników.

Podejmujesz się tematu trudnego i bolesnego - amnezji. Czy podczas przygotowań spotkałaś osobę, która spotkała się z tym problemem?

Osobiście nie spotkałam takiej osoby, ale nim przystąpiłam do pisania powieści, przeczytałam mnóstwo materiałów na ten temat. Zależało mi na tym, aby historia wyglądała jak najbardziej wiarygodnie. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć zamierzony efekt.

Karina jest osobą charakterną, czytelnikowi sprawi nie lada problem zaklasyfikowanie jej do utartych schematów dobrych i złych bohaterów. Skąd pomysł na taką postać?

W literaturze utarło się klasyfikowanie postaci według schematu: dobry versus zły. Prawdę mówiąc, jest to dla mnie nieco męczące. W realnym świecie nic nie jest aż tak jednoznaczne. Każdy człowiek, idąc przez życie zbiera się swoją kolekcję guzów i siniaków, popełniając błędy. Osobiście nie znam ani jednej osoby, która byłaby ewidentnie dobra lub zła. Każdy ma zarówno zalety jak i wady, i od tego jak dużo jest jednych i drugich zależy postrzeganie danego człowieka. Dlaczego więc miałabym pisać o nieskazitelnej pannie idealnej, której jedynym przewinieniem jest to, że kocha niewłaściwego mężczyznę, albo wyrwie się jej nieopatrznie jakieś brzydkie słówko? Chciałam stworzyć postać niejednoznaczną, obdarzoną charakterem, wzbudzającą mieszane uczucia. Taką, która może żyć w realnym świecie – mieszkać gdzieś po sąsiedzku.

Dla kogo piszesz?

Mam nadzieję, że dla każdego, kto ma ochotę czytać. Mimo, że „Cienie przeszłości” zakwalifikowano do literatury kobiecej, uważam, że podobnie jak „Zerwane więzi” jest to powieść dla każdego dorosłego czytelnika – niezależnie od płci. Wiem, że po moje książki sięgają nie tylko kobiety i bardzo mnie to cieszy.

Opowiedz o swoich planach na przyszłość. Chodzi Ci już po głowie jakaś konkretna powieść?

Tak, zawsze mam coś do napisania – jakąś historię, która chodzi i tupie w mojej głowie. Póki nie przeniosę jej na nośnik pamięci (kiedyś mówiło się o przelewaniu tekstu na papier – dzisiaj jest to dysk J ), nie zaznam chwili spokoju. Kiedy mam w głowie włączony tryb pracy twórczej, ciężko jest się skupić na czymś, co nie jest związane z tym tematem.

Dziękuję za rozmowę!