wtorek, 1 lipca 2014

Magda Goebbels. Pierwsza dama Trzeciej Rzeszy



Kiedy w maju 1945 roku wojna chyliła się ku upadkowi, Magda Goebbels nie wahała się ani chwili. Z zimną krwią zamordowała sześcioro swoich dzieci, aby później wraz z mężem popełnić samobójstwo. Jak narodziła się ślepa wiara w narodowy socjalizm? W jaki sposób zwolenniczka syjonizmu zmieniła się w najbardziej wpływową kobietę niemieckiego faszyzmu?

Męża Magdy, Josepha Goebbelsa chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Niemiecki minister propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera, bliski współpracownik Führera, członek ścisłego kierownictwa partii NSDAP. Odegrał znaczącą rolę w rozpowszechnianiu ideologii nazistowskiej oraz tworzeniu państwa totalitarnego. Kim była żona jednego z najsilniejszych ludzi w Trzeciej Rzeszy? Na to pytanie postanowiła znaleźć odpowiedź Anja Klabunde, autorka biografii Magdy Goebbels.

Kobiety niezwykle rzadko pojawiają się w literaturze związanej z tematyką Trzeciej Rzeszy z bardzo prostego powodu. Zwykle pozostawały w cieniu swoich mężów, ojców, synów. Nie brakowało jednak kobiet-fanatyczek, ślepo wierzących w ideologię Adolfa Hitlera. Do takich postaci należała Magda Goebbels. Magda była bez reszty oddana wierze w Trzecią Rzeszę, pełna bezwzględności i zdeterminowania. Nawet przez moment nie zainteresowała się losami ojczyma, kiedy ten ginął w obozie koncentracyjnym. Z zimną krwią zamordowała szóstkę swoich dzieci, gdy Rosjanie zbliżali się do Berlina. Co ciekawe - Magda nie zawsze taka była. W młodości zwolenniczka syjonizmu została jedną z najbardziej zagorzałych zwolenniczek antysemityzmu.

Po lekturze biografii Magdy Goebbels nasuwa mi się jedno określenie, które w moim odczuciu idealnie pasuje do tej kobiety: pełna skrajności. Żona ministra propagandy nie potrafiła żyć "na pół gwizdka", w pełni oddawała się ideologii, nieważne czy syjonizmu, czy później - nazizmu. Ona ślepo wierzyła w słuszność swoich działań, także wtedy gdy swoim milczeniem skazywała na śmierć ojczyma, czy kiedy mordowała swoje dzieci. Pamiętam z lekcji historii, że właśnie to posunięcie Magdy Goebbels ukształtowało jej obraz w mojej głowie - która matka zabija z zimną krwią własne dzieci? Lektura powieści Anji Klabunde przynosi odpowiedź na to pytanie.

Biografia to dla wielu czytelników zbyt ciężki temat, przesycony datami i faktami niekoniecznie interesującymi czytelnika, takimi jak "urodziła się w.. wychowała się.. wyjechała do.." itd., itp. Autorka stara się ułatwić lekturę odbiorcy. Rozdziały są krótkie, język przystępny dla przeciętnego Kowalskiego, a momentami akcja nawet nabiera rozpędu. Przypisy okazują się pomocne, jednakże dużym utrudnieniem jest fakt, iż znajdują się na końcu rozdziałów. Kiedy czytamy tradycyjną, papierową książkę, nie jest to aż tak istotnym problemem, jak wtedy kiedy korzystamy z wersji elektronicznej. Plus za dodatkowy materiał w postaci zdjęć na końcu książki.

Warto spojrzeć z drugiej strony na tę opowieść, którą przecież znamy wszyscy z historii powszechnej. Nie jest to książka lekka, którą czyta się jednym tchem, błyskawicznie, jednak uważam, że nie będziecie żałować. Tak, jak i ja nie żałuję, że poświęciłam te ostatnie kilka dni Magdzie Goebbels.


Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza powieści!


Anja Klabunde, "Magda Goebbels. Pierwsza dama Trzeciej Rzeszy"
Wydawnictwo Prószyński, 2014
ilość stron: 392
data premiery: 10.06.2014

2 komentarze:

  1. Ze wszystkim się zgadzam, ale tego antysemickiego, a tym bardziej syjonistycznego fanatyzmu nie zauważyłam. Nie zachowało się ani jedno jej słowo o Żydach, niezależnie od tych opcji (Inna sprawa, że Victorowi i ojczymowi nie pomogła). Ja odniosłam wrażenie, że dopóki była na górze i w centrum zainteresowania, ideologia była jej obojętna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przemiana bohaterki skojarzyła mi się z Początkiem Szczypiorskiego, czytałaś? To moja ulubiona lektura szkolna z okresu wojennego. Tam był taki żydowski chłopiec, którego zakonnice uratowały przed gettem czy obozem i dostał nowe polsko brzmiące nazwisko - był najbardziej uparty, nie chciał wyrzekać się swojego pochodzenia. Az w końcu uwierzył w to, że nie jest Żydem i... został antysemitą. To było bardzo wstrząsające. A jeszcze tu historia kobiety... Ale zamordować własne dzieci w imię ideologi? Nigdy tego nie zrozumiem.
    Pozdrawiam, Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń