czwartek, 11 grudnia 2014

Monika A. Oleksa | Moc uzdrawiania

Z mojego zaproszenia do wspólnego świętowania skorzystała również Monika A. Oleksa - wspaniała, pełna ciepła kobieta, autorka powieści obyczajowych, m.in. "Samotność ma twoje imię" oraz "Ciemnej strony miłości".
Przeczytajcie, jak pisarka spędza ten wyjątkowy czas i jakie znaczenie mają dla niej Święta Bożego Narodzenia.





Moje święta to bliskość i niecierpliwa, dziecięca radość oczekiwania na chwilę, gdy usiądziemy do rodzinnego stołu w gronie większym niż na co dzień. Na tym stole znajduje się zawsze jedno dodatkowe nakrycie, które w naszym domu nie jest jedynie symbolem. Co roku staramy się ogrzać w rodzinnym cieple i przygarnąć choć na jeden wieczór naszym sercem ludzi, w których domach z jakichś powodów jest zimno. Robimy to, chcąc dzielić się miłością, jaką sami czerpiemy z betlejemskiej stajenki wierząc, że ona zawsze przemienia – zarówno tych, którzy nią obdarowują, jak i samych obdarowywanych.
Magiczną atmosferę świąt czujemy już od początku grudnia. Moi chłopcy przygotowują świąteczne kartki z życzeniami, którymi zostaje obdarowany każdy gość, siadający przy wigilijnym stole, ja z mężem natomiast robimy obszerną listę zakupów, planując świąteczne menu i dzieląc się obowiązkami przygotowań. Nie wariujemy i nie pozwalamy, aby wszechobecny konsumpcjonizm wtargnął do naszego domu. O świąteczne prezenty dbamy wcześniej, starając się, aby były naprawdę czymś pięknym i z duszą. Oczywiście pod naszą choinką nie może zabraknąć książek! Mile widziane tytuły wpisywane są w listy do Św. Mikołaja, który dotąd nigdy jeszcze nie zawiódł:)
Boże Narodzenie w naszym domu to przede wszystkim radosne oczekiwanie na narodziny Zbawiciela. Przygotowujemy się do tego, porządkując nasze wnętrze, bo to jest dla nas najważniejsze. Chcemy, aby Maleńki Jezus, który przychodzi do każdego człowieka z ogromną Miłością mającą moc uzdrawiania, narodził się nie tylko w betlejemskim żłobie, ale przede wszystkim w nas samych i szykujemy te święta właśnie tak, aby móc Go do siebie zaprosić.
Wigilia od wielu już lat odbywa się u nas w domu, przy dużym rodzinnym stole. Tworzymy przy nim swoją historię. Pojawił się w naszym domu w trakcie trwania naszego małżeństwa, ale myślę, że sporo miałby do opowiedzenia...  Oczywiście na tym stole jest zwykle więcej niż dwanaście potraw (wszystkie, zgodnie z tradycją chrześcijańską, postne), bo każdy z naszych bliskich przynosi coś ze sobą, chcąc mieć wkład w ten magiczny wieczór, który łączy. Zaczynamy wieczerzę wigilijną prawie równo z pierwszą gwiazdką, około godz. 16-tej, i po wspólnym odmówieniu modlitwy, najpierw wsłuchujemy się w Słowo Boże, czytane zazwyczaj przez mojego męża, a potem dzielimy się opłatkiem, obdarowując się wzajemnie dobrymi życzeniami, ciepłem i błogosławieństwem. Po życzeniach siadamy do wieczerzy, nigdzie się nie spiesząc, nie patrząc na zegarek i ignorując zupełnie telewizor, który tego dnia jest wyłączony.
Wigilijny czas to czas magiczny i zatrzymany, który łączy Bożą Miłością i obdarowuje każdego siedzącego przy naszym stole nie tylko prezentami spod choinki, ale przede wszystkim bliskością, o którą dbamy każdego dnia pamiętając, że życie potrafi zakończyć się nieoczekiwanie i nie warto trzymać dobrych słów w sobie, ale trzeba nimi obdarowywać, bo są naprawdę ważne. I potrzebne, a ludzie tak szybko odchodzą, że czasami nie zdążymy pokazać, jak wiele dla nas znaczyli... Tego oboje z mężem, uczymy nasze dzieci, dla których święta to przede wszystkim drugi człowiek tuż obok.
Nasza wielopokoleniowa Wigilia kończy się Pasterką, po której dzielimy się opłatkiem i dobrym słowem z zaprzyjaźnionymi księżmi z parafii, oraz ludźmi, których w tej parafialnej wspólnocie spotykamy przez cały rok. Wracamy do domu pełni pokoju i wewnętrznego piękna, które emanuje z naszych serc przez cały rok przypominając, że ludzie są obecni w naszym życiu każdego dnia, a Święta Bożego Narodzenia mają nam nie tylko o tym przypomnieć, ale nauczyć dzielenia się miłością nieustannie. Tak właśnie to czuję i życzę każdemu, kto zajrzy tu do Ciebie, Magdaleno, pięknych i pełnych pokoju Świąt Bożego Narodzenia. Bo  tak naprawdę Boże Narodzenie dokonuje się w każdym z nas i nosimy je we własnym sercu. I to nie wolne od pracy dni, ani zastawiony wyszukanymi potrawami stół ma tutaj znaczenie, tylko cisza serca, które odnalazło to, za czym przez całe życie pędzimy i czego poszukujemy. Prawdziwy pokój, w którym nie ma lęku i prawdziwą radość, którą przynoszą drobiazgi. Światło, zamiast mroku. Nadzieję, w miejsce zwątpienia. Miłość, która umacnia i ma moc uzdrawiania. Ze wszystkiego.

Monika A. Oleksa 

2 komentarze:

  1. Jakże piękne .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:) I życzę wszystkim pięknych, błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.
    M.

    OdpowiedzUsuń