środa, 25 maja 2016

Natasza Socha "Hormonia" | Recenzja



Natasza Socha zaskakuje swoich wiernych czytelników. To nie jest Socha, jaką poznaliśmy w "Maminsynku" czy "Rosole z kury domowej". To Socha bardziej ambitna, dojrzała. Lubię czasem zrelaksować się przy komedii, ale to właśnie dobre, mocne obyczajówki zajmują szczególne miejsce w moim sercu, dlatego przyznaję, że ta nowa Socha przekonuje mnie w stu, a nawet w stu jeden procentach.

Konstancja, Kalina i Kira. Matka, córka i wnuczka. Trzy życiorysy, trzy pokolenia zamknięte pod jednym dachem. Ponad 70-letnia Konstancja jest matką toksyczną. 46-letnia Kalina próbuje wyrwać się ze szponów rodzicielki, z lepszym lub gorszym skutkiem. Kira jest jakby z boku, ale tak naprawdę tkwi po uszy w tym schemacie. Pewnego dnia Kalina odpowiada na dziwaczne, nieco absurdalne ogłoszenie w gazecie. Wyrusza z całkiem obcym facetem w podróż, której celem jest nie Holandia, do której wszak zmierzają, ale... Jak się zapewne domyślacie, Kalina poszukuje własnego "ja", dlatego decyduje się na tę niecodzienną wycieczkę i próbuje się wyzbyć panicznego lęku przed dojrzałością i przemijaniem.

Natasza Socha swoją "Hormonią" rozpoczyna nowy cykl, serię "Matki, czyli Córki". Zacznę może od końca, bo od zakończenia, które sprawiło, że zamknęłam się w sobie i przeżyłam swój osobisty dramat spowodowany niemożnością poznania kontynuacji tej historii. Teraz. Zaraz. Natychmiast! Natasza Socha napisała świetną powieść obyczajową, będącą obiecującym początkiem całej serii. Nie tak dawno narzekałam, że na rynku pojawia się zbyt dużo serii powieści obyczajowych, które w mojej opinii nie mają racji bytu, ale Socha ma naprawdę dobry pomysł na ten cykl. Autorka zaskoczyła mnie swoją "Hormonią". Pokazała zupełnie nową twarz, udowodniła, że jest autorką uniwersalną i świetnie wypada zarówno w komedii, jak i powieści obyczajowej cięższego kalibru.

Emocje w "Hormonii" są prawdziwe. Tak jak i ja prawdziwie, z całego serca nienawidzę Konstancji. Rzadko zdarza się, aby bohater wywoływał we mnie aż TAKIE emocje. Natasza Socha wykreowała postać, obok której nie da się przejść obojętnie. I chociaż Konstancja w tej powieści gra drugie skrzypce, to właśnie wokół niej kręci się cały świat. Swoją "Hormonią" autorka gra na uczuciach czytelników. Opisuje skomplikowane relacje matki z córką i, choć na ten temat napisano już naprawdę wiele, przekonuje mnie swoją wizją świata. Autorce udało się połączyć ambitną powieść obyczajową ze swoim ciętym językiem i doskonałym poczuciem humoru, dzięki czemu "Hormonię" czyta się rewelacyjnie.

Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Natasza Socha rozkochała mnie w swoich bohaterach, rozbudziła ciekawość i... urwała opowieść. Tak się nie robi! Nie przerywa się w takim strategicznym momencie. Czekając z niecierpliwością na jesień i kontynuację historii Kaliny, polecam waszej uwadze "Hormonię" i gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.

Dziękuję autorce i Wydawnictwu Pascal za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Natasza Socha, "Hormonia"
Wydawnictwo Pascal, 2016
data premiery: 25.05.2016

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie, ale to chyba książka nie dla mnie. Może za kilka lat...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji jestem bardzo ciekawa nowej Nataszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Maminsynek" czeka na półce, więc zabiorę się najpierw za niego, aby później jak najprędzej rozejrzeć się za "Hormonią".

    OdpowiedzUsuń