środa, 30 marca 2016

Rozmowa Edyty Świętek z czytelnikami | WYNIKI KONKURSU!



Serdecznie dziękuję Magdalenie Majcher za zorganizowanie tej zabawy, a wszystkim uczestnikom za udział i postawione pytania. Przyznam szczerze, że miałam spory problem z wyborem dziesięciu spośród nich :).

   
Katarzyna Kwiatkowska: Czy kolejną książkę pisze się łatwiej niż pierwszą?

Dobre pytanie. Wydawać by się mogło, że trening czyni mistrza i z każdym następnym tekstem będzie łatwiej, ale nic bardziej mylnego. To prawda, że łatwiej jest ubierać myśli w słowa, z każdą powieścią dopracowuje się styl pisania oraz warsztat. Z drugiej jednak strony pragnieniem chyba każdego autora jest rozwój potencjału twórczego: chciałoby się, aby każda następna powieść była lepsza od poprzedniej. Czasami jest to bardzo duże wyzwanie, przy czym autor zawsze musi brać poprawkę na to, że nie sposób sprostać absolutnie wszystkim oczekiwaniom czytelników.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Podczas tworzenia pierwszego tekstu autor żyje życiem swoich bohaterów tak bardzo, że gdy zamknie oczy, niemalże widzi ich twarze. Nie ma problemu z zapamiętaniem detali dotyczących cech charakteru, wyglądu, upodobań, etc. Z reguły ta pierwsza powieść dojrzewa w głowie dość długo, zanim zostanie z niej uwolniona i przeniesiona na papier. Przy kolejnym utworze zaczynają się pojawiać prozaiczne problemy typu: jaką kawę pija główny bohater? Jaki jest ulubiony film naszej pierwszoplanowej postaci? Jaki kolor oczu i włosów mają poszczególne osoby?


Natalia Kapela: Jakie uczucia towarzyszą Pani podczas pisania książki, a jakie po napisaniu i zobaczeniu książki już gotowej na półce w księgarni?

Podczas pisania cierpliwość jest na wagę złota, gdyż prozaiczne klepanie w klawiaturę staje się na dłuższą metę monotonne i, niestety, nudne. Dobra zabawa jest podczas obmyślania fabuły oraz postaci. Sam proces zapisywania efektów wyobraźni jest o wiele bardziej żmudny i czasochłonny. Być może dlatego, gdy już stawiam kropkę po ostatnim zdaniu, czuję nieprawdopodobną ulgę i radość. To wspaniałe uczucie doprowadzić swoje zamierzenia do końca. 
Pomiędzy ową sławetną kropką, a momentem, gdy ujrzy się efekt pracy na półce w księgarni, następuje prawdziwa kumulacja emocji: oczekiwanie na okładkę, promocja, pierwsze, przedpremierowe opinie - wszystko to dostarcza nieprawdopodobnych wrażeń. 
No i w końcu przychodzi moment najbardziej upragniony: książka trafia do sprzedaży, a w następstwie w ręce czytelników. Znowu pojawia się pełne napięcia wyczekiwanie na reakcje odbiorców: spodoba się czy nie?
Najwięcej radości dostarczają sami czytelnicy. Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż spontaniczna wiadomość od osoby, która właśnie skończyła lekturę i chce podzielić się z autorem swoimi przemyśleniami. To czytelnicy dodają skrzydeł i sprawiają, że autor ma motywację do tego, aby usiąść przy komputerze.


Sylwka S.: Czym jest dla Pani czas? Ulotną chwilą, masą wspomnień, łzą a może miłością?

Dla mnie czas to bezcenne dobro, którego, niestety, nie da się pomnożyć. Nie można go także odzyskać, a szkoda. Mawia się, że jest najlepszym lekarzem. Ja twierdzę, że to okrutny tyran – wciąż pogania mnie dzwoniącym budzikiem i wiszącymi nad głową terminami. Czas jest tym skarbem, który w jak największej ilości chciałabym dzielić z bliskimi osobami.


godmyt: Skąd bierze Pani pomysły na tytuły swoich książek?

Zazwyczaj, gdy zaczynam pisanie nowego tekstu, nadaję mu jakiś tytuł roboczy, do którego raczej się nie przywiązuję. Najlepsze pomysły na ostateczny tytuł przychodzą na ogół w trakcie pisania, wynikając z treści powstającego manuskryptu. Dla mnie ważną sprawą jest, aby tytuł pasował do całości, ale nie ujawniał zbyt wiele. Dobry tytuł ma zaintrygować i kusić czytelnika. W tym miejscu mogę napomknąć, że następna powieść mojego autorstwa, jaka zostanie wydana, to „Noc Perseidów”. Ten tytuł nasunął mi się niejako sam, gdyż ostatnie rozdziały powieści tworzyłam w sierpniu. Jak wiadomo wtedy można najczęściej obserwować zjawisko spadających gwiazd. Spadające gwiazdy kojarzą się z wypowiadaniem marzeń, a właśnie o tym jest ta powieść.


izabela81: "Poczułem się nic niewarty i za stary – dziewięć lat różnicy, podziurawiona ospą gęba. Na dodatek Klaudia jest po studiach, a ja mam tylko maturę z technikum i zawód stolarza. Gdzie mi tam do niej? Mogę jedynie marzyć. Na jawie jest poza zasięgiem. Nazbyt ładna. Nazbyt młoda. Nazbyt wykształcona." Czy myśli Pani, że w dzisiejszych czasach jest miejsce na takie kompleksy niższości, różnice społeczne, czy dwie osoby, które tyle różni, mogą stworzyć udany związek? 

W mojej powieści główny bohater jest człowiekiem zakompleksionym i widzi jaskrawe różnice pomiędzy sobą a ukochaną kobietą. Próbuje ocenić realnie swoje szanse, zwłaszcza, że posiada pozornie silną konkurencję. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że wbrew pozorom pomiędzy Dawidem a Klaudią nie ma przepaści – są to ludzie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, obydwoje niosą przez życie bagaż przykrych doświadczeń, przepełnia ich empatia – a to są kwestie, które ludzi bardziej łączą niż dzielą.
Osobiście uważam, że tym, co najbardziej dzieli ludzi nie są ani pieniądze, ani pozycja społeczna, lecz brak nici porozumienia. Ludzie, którzy potrafią za sobą rozmawiać i reprezentują zbliżony poziom intelektualny, mogą budować udany związek bez względu na pozostałe dzielące ich różnice. Według mnie podstawą udanego związku jest dialog. Związek umiera z chwilą, gdy ludzie nie mają już sobie nic do powiedzenia.


Marta Maź: Niestety nie czytałam jeszcze tej książki i w związku z tym nurtuje mnie jedno pytanie. Czy zastosowany w tytule oksymoron to celowy zabieg ? Czy, pisząc " Wszystkie kształty uczuć", chciała Pani zwrócić uwagę na wszechogarniający nas materializm? Czy był jakiś inny powód?

Bardzo długo myślałam nad tytułem tej powieści. Pragnęłam, aby jak najpełniej odzwierciedlał jej treść. Pracując nad tekstem, w dużej mierze skupiłam się na przeżyciach moich bohaterów. Dokładałam starań, aby byli oni jak najbardziej wiarygodni dla czytelników. Słowo „kształty” pojawia się tutaj nieprzypadkowo. Po pierwsze chodziło mi o zasugerowanie czytelnikom, że powieść nie jest tylko i wyłącznie romansem, gdyż uczucia mogą przybierać różną postać: od miłości aż po nienawiść. Drugim aspektem użycia słowa „kształty” jest odwołanie się do profesji jednego z głównych bohaterów powieści. Dawid jest artystą rzeźbiącym w drewnie. W swoim rękodziele daje upust emocjom, które nim targają – w tworzenie wkłada mnóstwo pasji. Można zatem stwierdzić, że rzeźbiąc, nadaje swoim uczuciom realny kształt.

Karolina Chalcarz: Na okładce Pani książki znajduje się miś - przytulanka, należący chyba do generacji starszych misiów, stąd moje pytanie: czy miała pani swojego najukochańszego, zabieranego wszędzie, najlepszego przyjaciela pluszaka? I czy przetrwał on do dziś?

Owszem, mam takiego pieszczocha, który towarzyszy mi od wielu lat. Wprawdzie już od dawna nie zabieram go ze sobą na wyjazdy, lecz stary, pluszowy misiaczek ma stałe miejsce w moim domu.



Bogdan N.: Uwielbiam czytać, ale gdy porównuję siebie z moją żoną, to wychodzi na to, że moja żona czyta i więcej, i szybciej. ;) Co Pani na to, aby wprowadzono w Polsce Dzień Kobiet  Czytających?

Oczywiście jak najbardziej popieram taką ideę. Wnioskuję także, aby z tej okazji wręczać paniom książkowe upominki 

Izabela Raszka: A ja chciałabym zapytać o to, co szykuje Pani dla nas w najbliższym czasie. Co już teraz może Pani zdradzić? :)

Moja najnowsza powieść jest zatytułowana „Noc Perseidów” i ukaże się w maju bieżącego roku. Jest to historia czwórki dzieci, które wypowiadają swoje marzenia w noc spadających gwiazd. Po latach ich marzenia zaczynają się spełniać, lecz nie do końca wygląda to tak, jakby sobie mogli tego życzyć.
Oczywiście nie jest to jedyna publikacja, którą przewiduję w najbliższym czasie, lecz na razie nie mogę jeszcze ujawniać szczegółów związanych z moimi dalszymi planami.


Szczęśliwa Mama: Bieganie, sport... Dla niektórych to jak wyprawa w kosmos. Jeszcze do niedawna sama należałam do osób, które poczynania sportowe/fizyczne podziwiały jedynie przed ekranem telewizora, ale odkąd sama zaczęłam biegać, to bardziej wierzyć w siebie i po takim wysiłku łatwiej mi potem podejmować kolejne życiowe wyzwania, Do biegania motywują mnie słowa Marca Buhla: "Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce". Kocham bieganie :) A jak sport jest Pani ulubionym? Który dodaje Pani siły i chęci do działania? 


Moim ulubionym sportem jest… bieganie.  Wprawdzie biegam zupełnie amatorsko, ale czerpię z tego mnóstwo radości. Pokonując kolejne kilometry, walczę z własną słabością i zasiedzeniem. Zarówno moja praca zawodowa jak i działalność literacka związane są ze spędzaniem mnóstwa czasu przed komputerem. Mogę śmiało powiedzieć, że aktywne spędzanie wolnego czasu jest tym, co mnie uszczęśliwia. Bieganie pozwala na to, abym dała wytchnienie wiecznie zmęczonym oczom, wyciszyła myśli i posłuchała ulubionej muzyki. Czasami podczas kilku czy kilkunastokilometrowych eskapad przychodzą mi do głowy jakieś sensowne pomysły, które wykorzystuję później podczas pisania. Po takim przewietrzeniu szarych komórek pracuje się zdecydowanie przyjemniej.



Nagroda za najciekawsze pytanie, egzemplarz powieści "Wszystkie kształty uczuć" trafi do Marty Maź.
Bardzo proszę o kontakt przez fanpage bloga i przesłanie adresu do wysyłki. Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz