Właśnie ukazała się najnowsza powieść Małgorzaty Mroczkowskiej "Angielskie lato". Mieszkająca od 11 lat w Londynie Polka swoją opowieść umieściła w pięknej scenerii niewielkiego, urokliwego, brytyjskiego miasteczka. Czy to miejsce istnieje naprawdę? Jak londyńskie życie autorki wpłynęło na ostateczny kształt książki? Skąd pomysł na historię miłosną dojrzałej kobiety i młodego chłopaka? Poznajcie autorkę powieści wydanej przez Wydawnictwo Czwarta Strona.
Polski rynek wydawniczy jest przepełniony, miesięcznie wydaje się kilkadziesiąt powieści obyczajowych. Co poradziłaby Pani debiutującym autorom, jak wybić się na tym trudnym rynku?
Ktoś, kto decyduje się na pisanie książek musi zdawać sobie sprawę z ogromnej konkurencji, która zawsze była, jest i będzie. Książek jest mnóstwo, co tylko wpływa na podniesienie jakości „produktu”. Podobnie zresztą sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii. Każdy znajdzie coś dla siebie. I to jest wspaniałe! Do tego, żeby się wybić potrzebne jest po prostu… szczęście.
Skąd pomysł na tak nietypową historię miłosną jak w „Angielskim lecie”?
Ta historia nie jest nietypowa, choć nie przytrafia się często. Jeśli za nietypowe uznajemy różnicę wieku między bohaterami, to uważam, że czas zacząć mówić głośno o tym, że nie tylko mężczyźni mają prawo do młodszych kochanek. Dlaczego starszy pan z młodą dziewczyną nie dziwi nikogo, a jeśli kobieta znajdzie sobie młodszego chłopaka to już jest sensacja? Wszyscy wiemy, że miłość nie patrzy na wiek, nie liczy lat, a jednak nadal nas to dziwi.
Jestem ciekawa, na ile Pani doświadczenie, jakie zdobyła Pani przez 11 lat w Londynie, wpłynęło na ostateczny kształt „Angielskiego lata”?
Sama nie mogę uwierzyć w to, jak długo mieszkam już poza Polską. W Londynie urodził się mój syn, tutaj mam dom i swoje miejsce. Anglia stała się dla mojej rodziny wyspą, na której osiedliliśmy się, jak tysiące innych Polaków po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Żyję tu i angielskie zwyczaje i sposób patrzenia na rzeczywistość na pewno wpłynęły na powstanie tej książki. Nie jestem jednak Angielką i zawsze będzie to dla mnie kraj, którego kultury trzeba się uczyć.
Zastanawiam się, jakie nadmorskie miasteczko było inspiracją do stworzenia miejsca, gdzie rozgrywa się akcja „Angielskiego lata”?
Jest takie miejsce na mapie, niedaleko Londynu nazywa się Botany Bay Beach. Każdy, kto je odkrył chce tam wrócić. Klify są w tym miejscu śmietankowo białe, pełne ukrytych jaskiń i niedostępnych zatok. Ja tego w książce nie wymyśliłam, tylko opisałam.
Czy są plany wydania powieści nie tylko w Polsce, ale również w Wielkiej Brytanii?
Oczywiście. Uważam, że to świetny pomysł i wierzę, że również to marzenie kiedyś się spełni.
Jak długo dojrzewała w Pani ta historia? Proszę opowiedzieć czytelnikom, jak Pani pracuje nad książką.
Zawsze chciałam opisać podobną historię, relację między kobietą i młodszym mężczyzną. Praca zaczyna się od pomysłu, który zapisuję w specjalnym notatniku. Potem daję sobie czas na dojrzewanie w głowie. W tym czasie staram się rozważać „na sucho” różne scenariusze, by po jakimś czasie otworzyć laptop i napisać pierwszy rozdział. Pracuję codziennie, w godzinach od 9.30 do 14.00, czyli wtedy, kiedy mój syn jest w szkole. Po jego powrocie w domu panuje taki zgiełk, że trudno zebrać myśli, o czym dobrze wie każda mama. W wakacje cały czas poświęcam rodzinie, głowa zbiera wtedy pomysły na kolejne książki.
Co czyta Małgorzata Mroczkowska prywatnie? Jacy są Pani ulubieni autorzy, może wskaże Pani konkretne tytuły?
Czytam wszystko, co dobre. Często wracam też do książek z dawnych lat, ciekawa jestem jak odbieram słowo pisane po latach. I tak trafiłam na „Jezioro osobliwości” Krystyny Siesickiej, która podobnie jak zaczynała przygodę z pisaniem od pracy w redakcjach. Czytam też nowości wydane w języku angielskim, ale ponieważ piszę w języku polskim staram się czytać jak najwięcej po polsku. Jestem bardzo ciekawa najnowszej powieści Magdaleny Grzebałkowskiej „1945. Wojna i pokój”.
Nad czym Pani obecnie pracuje?
To będzie powieść o trudnym, toksycznym związku między Piotrem i Joanną. Tym razem to kobieta będzie tą złą. Znam osobiście taką parę, gdzie partnerka prawie wysysa krew ze swojego mężczyzny, który jak w letargu nie potrafi się jej oprzeć. To fascynujące do jakich granic może doprowadzić uczucie. I o tym właśnie będzie ta książka.
'Angielskie lato' zostawiłam sobie na nadchodzący weekend, już nie mogę się doczekać! Wywiad tylko wzmógł moją ciekawość dotyczącą tej powieści :) Botany Bay Beach brzmi magicznie, chętnie znajdę się w tym miejscu, choćby za pośrednictwem kartek i słów :))
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy przeczytam "Angielskie lato":) Tyle dobrego się o tej książce naczytałam, że po prostu muszę ją mieć:) Super wywiad, dowiedziałam się wiele nowego o Małgorzacie Mroczkowskiej. Nie wiedziałam na przykład, że mieszka już 11 lat za granicą...
OdpowiedzUsuń