Sasza Załuska przybywa do Hajnówki, aby spotkać się z Łukaszem Polakiem - głównym podejrzanym w sprawie o kryptonimie "Czerwony Pająk", a jednocześnie ojcem dziecka Saszy i jej były kochankiem. Na miejscu okazuje się, iż Polak został zwolniony z prywatnej klinki psychiatrycznej i nie znane jest miejsce jego pobytu. Podczas poszukiwań Polaka, Sasza miesza się na miejscu w sprawę porwania świeżo poślubionej małżonki lokalnego biznesmena, Piotra Bondaruka. Iwona zniknęła bez wieści chwilę po ślubie. Podejrzenia padają na Bondaruka, gdyż Iwona jest już trzecią zaginioną kobietą Piotra. Mężczyzna prowadzi w Hajnówce - miejscu, gdzie mieszają się kultury polska i białoruska - ciemne interesy. Tymczasem lokalna policja otrzymuje zawiadomienie o odnalezieniu kolejnej ludzkiej czaszki. Sprawa zdaje się mieć swoje źródło w latach 40. ubiegłego stulecia.
W "Pochłaniaczu" wiodącą metodą kryminalną była osmologia - badanie zapachu. W "Okularniku" Bonda opisuje antroposkopie - metodę rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki. Tak jak w przypadku poprzedniej części tetralogii kryminalnej, możemy liczyć na doskonałe przygotowanie merytoryczne autorki. Bonda ma pojęcie i wie, o czym pisze. Jak sama przyznaje, nie tworzy książki korzystając z pomocy Google. Musi przeżyć, zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, doświadczyć. Rzeczywistość z kart kryminału Bondy nie trzeszczy. Podczas lektury towarzyszy nam odczucie, że "Okularnik" nie został napisany. Został opisany. Katarzyna Bonda tworzy potężne powieści. Dzieła wyróżniające się, nie tylko objętością, ale również zawartością. Bonda wprowadziła do polskiego kryminału szereg innowacyjnych rozwiązań. Szczyt osiągnęła wydając "Pochłaniacza". Co dzieje się, gdy autor znajdzie się już na szczycie?
Oczywiście - pragnie pozostać na szczycie. Pracuje, zbiera materiały, w końcu pisze. Pisze powieść jeszcze bardziej potężną niż poprzednia. Dłuższą, bardziej szczegółową, jeszcze bardziej perfekcyjną. Czasem jednak okazuje się, iż bycie lepszym niż najlepsza wersja samego siebie nie wychodzi człowiekowi na dobre. "Pochłaniacz" mnie zachwycił. Długo zbierałam szczękę z podłogi. Tymczasem "Okularnik"... Jasne, podobał mi się. Kiedy już się rozkręcił. Książka ma aż 850 stron, z czego ponad 250 to przydługi i, niestety, średnio porywający wstęp. Bonda ma doprawdy wspaniałą i arcyciekawą historię do opowiedzenia. Odnoszę jednak wrażenie, iż zbyt długo droczy się z czytelnikiem, zbyt wolno wprowadza poszczególnych bohaterów na scenę, perfekcyjnie kreśli tło, przygotowuje na to, co ma nastąpić. Moim skromnym zdaniem można było zadbać o oprawę, równocześnie snując właściwą fabułę. Książka jest za długa o jakieś 300 stron. Bonda chciała przeskoczyć samą siebie z "Pochłaniacza" i przesadziła. To widać. "Pochłaniacz" skradł moje serce z marszu, tymczasem "Okularnik" musiał bronić się przez długi czas.
Nie zawsze to, co skomplikowane i rozbudowane jest lepsze od tego, co proste i napisane w sposób zwięzły, czego najlepszym dowodem jest nowa książka Katarzyny Bondy. "Okularnik" to świetna powieść, ale zbyt perfekcyjna, by mogła zostać łatwo strawiona. Bonda, pisząc "Okularnika", połączyła współczesne zaginięcie młodej kobiety z historią pogromu wsi prawosławnej. Połączenie wybuchowe i doprawdy niezwykle interesujące. "Okularnik" to wciąż bardzo dobra literatura, chociaż na dobre wyszłoby książce, aby nie była aż tak przekombinowana.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA SA za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Katarzyna Bonda "Okularnik"
Wydawnictwo MUZA SA, 2015
ilość stron: 848
data premiery: 20.05.2015
Jedno jest pewne, kupię i przeczytam. Jednak troszkę mnie ostudziłaś wspominając o przekombinowaniu. Być może skrócenie powieści dałoby pole do popisu maruderom, by doszukiwali się merytorycznych niedociągnięć? Początek jakoś przetrwam ☺
OdpowiedzUsuńOt, szczęściara. Dorwała przedpremierowo. ;) Świetna recenzja. Mnie zachęciłaś do przeczytania, ale jeszcze większą chętkę mam na "Pochłaniacza" o którym dotąd tylko słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńBonda, Bonda... Czuję coraz większy wstyd, że jeszcze jej nie czytałam. Naprawdę. Widziałam kilka wywiadów, które z nią przeprowadzono i to jest naprawdę bystra i pełna pasji babka.
OdpowiedzUsuń,,Pochłaniacz" też był dla mnie trochę przekombinowany, nie mniej jednak na ,,Okularnika" mam wielką chęć ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam chęć na tę pozycję :) Pani Kasia rozdawała książki w moim mieście, ale pech chciał że nie mogłam pójść :/ no cóż kolejna pozycja na liście do kupienia :)
OdpowiedzUsuńDla mnie książka nieznośnie grafomańska. Błędy stylistyczne i gramatyczne, powtórzenia (np. "jednak" w dwóch zdaniach z rzędu), pretensjonalne i nieprawdopodobne imiona bohaterów (Sasza, Laura, Błażej, JahJah (!!!)) - nie podobało mi się wcale!
OdpowiedzUsuńBonda jest grafomanką. System promocyjny wydawnictw polega na wzajemnym
OdpowiedzUsuńtytułowaniu się Królem/Królową. W kategoriach kryminału, powieści kryminalnej zarówno fabuła, intryga, zagadka i pościg i rozwiązanie są żenująco tandetne.Autorka pisze dużo i często nadaje się więc na Dodę literatury sensacjnej. Tamta też nie ma głosu ani talentu. Nikt nie pamięta nawet jednej zwrotki jej piosenek, ani tytułu, badano to. Jest popularna jak McDonald i to wystarczy. Z Bondą i Miłoszewskim jest podobnie mają się dobrze sprzedawać, jak piwo w lecie
Zgadzam się w całej rozciągłości, zarówno co do Bondy jak i Miłoszewskiego. Kiepska polszczyzna, mętna i pozbawiona cech prawdopodobieństwa intryga, pomieszanie konwencji (słaby kryminał + Mniszkówna + tania i pretensjonalna erotyka) i nużąca rozwlekłość. Dodajmy do tego bardzo kiepskie realioznawstwo i mamy kolejny "rewelacyjny kryminał". Stracony czas i 9,90 zł (cena w Biedronce).
UsuńNazywanie "Królową kryminału" Autorkę, która nie potrafi sklecić kryminalnej intrygi, jest poważnym nadużyciem. Nuda, rozwleczenie akcji to najgorsze wady w tym gatunku. Nie rozumiem, po co Bonda uparła się na kryminały, skoro w ogóle nie rozumie, na czym one polegają. I nie chodzi o ilość stron czy rozbudowane tło - Stieg Larsson nie zanudza, chociaż pisał opasłe tomiska.
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze ta nachalna reklama. To, co wyrabia Katarzyna Bonda, by się wylansować, ostatnio wymknęło się spod kontroli.
W Dziale "Press Releases" wydawnictwa Hodder & Stoughton są informacje dla prasy. Oto link:
https://www.hodder.co.uk/pressrelease
Może ktoś dojrzy tam informację o umowie z Katarzyną Bondą. Ja nie widzę. Podobnie jak wywiadu w programach BBC - a miał być emitowany pod koniec lipca. Chyba ktoś nie pomyślał, że dużo osób zna angielski i ogląda oryginalne programy w tym języku.
To przykre, jak łatwo ulegamy prostackiej reklamie. A PR Bondy odwołuje się do snobizmu - i niektórzy bezmyślnie powtarzają blurb Miłoszewskiego, który pewnie tej książki nawet nie przeczytał. Cieszę się, że są recenzenci mający odwagę pójść pod prąd i głośno powiedzieć prawdę, że "Królowa jest naga".
Ordynarna ściema postkomunistycznych przewalaczy. Muza to Czarzasty. Czarzasty to Rywin. Rywin to przewał i ściema. Ściema to Muza ... ten Miłoszewski to musi być pazerny głupek skoro grafomankę tytułuje królową. Zasadą jest, że autorzy nie oceniają kolegów. Na boisku jest sędzia mimo, że sędziować mógłby któryś z graczy ....
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze stwierdzeniem, że Bonda to grafomanka. Wystarczy przeczytać wstęp do powieści "Tylko martwi nie kłamią". Nie dość, że "fizjologiczny" opis konania pachnie nieudolną podróbą Nesbo, to jeszcze od prostactwa stylistycznego bolą zęby. Pani Katarzyno, jeśli pisze pani o drzwiach, to nie trzeba dodawać, że przechodzą przez nie ludzie, a do tego są nieumyte.
OdpowiedzUsuńKrólowie polskiego kryminału to Czubaj, Krajewski i Chmielarz. Tyle w temacie.
Przeczytałam Pochlaniacza, kończę Okularnika. Szczegolnie ta druga ma walory poznawcze. Bonda pisze inaczej, to nie kryminały ale powiesci kryminalme. Może momentami przydługie, ale te chwile pozwalaja na refleksje. Polecam.
OdpowiedzUsuń