piątek, 5 sierpnia 2016

Wywiad | Joanna Sykat: "Inspiracje czerpię z życia, z codzienności"



Joanna Sykat - autorka głębokich, dojrzałych powieści obyczajowych. Prywatnie osoba skryta, trzymająca się raczej z boku. Nie udziela się w mediach, nie bierze udziału w żadnych aferach. Jej twórczość broni się sama. Jeśli przeczytacie choć jedną jej książkę, przepadniecie. Właśnie ukazała się najnowsza powieść autorki, "Cztery strony miłości". Jak zwykle, kapitalna. Poznajcie Joannę Sykat i przeczytajcie, co pisarka ma do powiedzenia swoim czytelnikom.

Rozmawiamy z okazji premiery twojej najnowszej powieści. Opowiedz, proszę, skąd czerpiesz inspiracje i gdzie narodził się pomysł na fabułę „Czterech stron miłości”.

Inspiracje czerpię z życia, z codzienności. Czasem zobaczę jakiś wycinek rzeczywistości, sytuację i już sobie myślę: "Fajnie byłoby o tym napisać". To jest zaczątek, który pozornie odkłada się w niepamięć, a potem nagle startuje w nową książkę. Gdzie narodził się pomysł na "Cztery strony miłości" – nie pamiętam. Pamiętam za to, że fabuła miała wyglądać całkiem inaczej. Że miał to być klasyczny trójkąt, ale po drodze zmieniło się dużo i z tego co wyszło, jestem bardzo zadowolona. Dużo bardziej, niż gdyby książka powstała zgodnie z pierwotnym zamierzeniem.  

„Cztery strony miłości” to opis skomplikowanych relacji międzyludzkich. Czy istnieją pierwowzory twoich bohaterów? Dzielisz się ze swoimi czytelnikami historiami, jakich sama jesteś świadkiem, czy wszystko dzieje się wyłącznie w twojej wyobraźni?

Pierwowzory bohaterów istnieją. Oczywiście, że tak. Rozejrzyjcie się dookoła, a ich zobaczycie. Ile jest takich małżonków, tylko nominalnych albo nawet i po rozwodzie, którzy z powodu trudnej sytuacji życiowej żyją pod jednym dachem! Możemy sobie tylko wyobrazić, jak drażni wtedy najmniejszy ślad obecności tej drugiej osoby. Na szczęście, Łucję i jej męża udało mi się uratować:) Co do drugiej części pytania, częściowo odpowiedziałam już na nie powyżej. W zasadzie każda książka zaczyna się, wychodzi z mojego otoczenia, a potem ewoluuje tak, jak wyobraźnia podpowiada. To znaczy, jak każą bohaterowie:) Teraz piszę książkę, w której przewidziałam niezbyt miłe zakończenie dla mojej dwójki. Ale tak mi rozrabiają, że wszystko zapowiada się zupełnie inaczej.   

Okładka „Czterech stron miłości” wyróżnia się na tle innych. Zastanawia mnie, czy miałaś wpływ na jej ostateczny, czy to w stu procentach dzieło wydawnictwa?

Okładka powstała we współpracy. Wydawca podrzucił projekt, ja trochę pokręciłam nosem i z tego kręcenia nosem i podpowiedzi wydawcy urodziło się takie cudo! Warto jeszcze nadmienić, że oprócz pomysłowej i klimatycznej okładki książka posiada także piękne wklejki w środku. Z całości jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. 

Nie jesteś debiutantką, „Cztery strony miłości” to twoja piąta powieść, wydałaś również dwie miniatury. Zastanawiam się, czy emocje towarzyszące wydaniu każdej kolejnej książki są takie same?

Myślę, że tak. Emocje są zwłaszcza, gdy jest już gotowa okładka i gdy tekst jest po redakcji. Można zacząć odliczać dni do premiery i delektować się tym czasem. Po premierze to już szara rzeczywistość, która mówi: "No, koniec opieprzania. Czas pisać kolejną".

Wróćmy na chwilę do twojej poprzedniej powieści, „Jutro zaświeci słońce”, która w mojej opinii jest absolutnym majstersztykiem. To ambitny obyczaj psychologiczny, obciążony ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Interesuje mnie, czy w jakiś sposób „odchorowałaś” ten temat, przeżywałaś emocje głównej bohaterki?

Chyba nie. Ja zwykle wyrzucam z siebie książkę i od razu jest mi bardzo lekko. Przeżywałam bardziej przy pisaniu, bo "Jutro zaświeci słońce" to książka niezwykła, mocno grająca na artefaktach. Pamiętam, że uważnie pochylałam się nad tymi "drobiazgami" i nad scenami. Tu wszystko było ważne. I rozmowy ze świętym Antonim, i łapanie pająka, i kąpiel w zbożu, i nawet zamykanie strachu w butelce. Pisałam wtedy całą sobą i wiem, że było to ważne i intensywne przeżycie.  

Czy któraś z twoich książek jest dla ciebie szczególnie ważna i dlaczego?

Wszystkie są ważne, bo wszystkie traktują o ważnych i bardzo oczywistych sprawach, które niestety umykają nam, ludziom. Więc dialog małżeński, więc umiejętne opriorytetowanie kwestii rodzinnych i zawodowych, więc w końcu umiejętność i konieczność wybaczenia, abyśmy mogli pójść dalej. Każda książka jest ważna, bo w każdej pozostawiam cząstkę siebie, ale chyba najważniejszą dla mnie jest właśnie "Jutro zaświeci słońce". Kadzić sobie nie lubię, ale uważam, że ta książka jest piękna. I to jest bardzo adekwatne słowo.   

Wiem, że pracujesz nad kolejną książką. Opowiedz, proszę, co przygotowujesz dla czytelników i kiedy możemy spodziewać się nowej powieści.

Myślę, że za około rok książka będzie już dostępna w sprzedaży. A o czym będzie? Chyba  o tym, jak ze zła może wyniknąć dobro. Będą piękne krajobrazy, będzie mężczyzna o przejrzystych oczach. I tajemnica, którą będzie musiała rozwikłać główna bohaterka. To tak w dużym skrócie, bo do końca nie wiem, co z tego projektu wyjdzie. O książce wolę mówić, gdy już jest wydana. A właściwie to wtedy lubię słuchać, co inni o niej mówią.  

Co jest dla ciebie ważniejsze z punktu widzenia autora – uznanie czytelników czy nagrody literackie?

Uznanie czytelników to priorytet. Jest mi bardzo mi bardzo miło, gdy otrzymuję wiadomości od czytelników, którzy piszą, że dzięki moim książkom coś sobie przemyśleli i postanowili zmienić swoje życie. Największy odzew dotyczył właśnie "Jutro zaświeci słońce". Czytelniczki pisały, jak bardzo bały się tej lektury, ale że właśnie dzięki niej zrozumiały, że dla własnego dobra muszą przebaczyć swoim matkom. Powiem szczerze, że gdy czytam takie maile, to mam łzy w oczach. Pamiętam też, że jedna z pań, po lekturze "Wszystko dla ciebie" powiedziała, że gdyby dwadzieścia lat wcześniej wiedziała to, co wiedziałam ja, pisząc książkę, nie rozwiodłaby się z mężem.   

Opowiedz, proszę, czytelnikom, kim jest Joanna Sykat prywatnie. 

Zabiegana perfekcjonistka, która musi popracować, musi popisać i jeszcze mieć dom ogarnięty. A kiedy ma czas, to biegnie na spacer, wyjeżdża za miasto albo moczy się w niewielkim basenie, czytając książki. Tylko to: "kiedy ma czas" to jakby towar deficytowy...:) 


"Cztery strony miłości" - najnowsza powieść autorki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz