sobota, 18 kwietnia 2015

Julie Lawson Timmer "Ostatnie pięć dni" | Recenzja




Panuje przekonanie, iż nadzieja umiera ostatnia. Jeśli rzeczywiście tak jest, najnowsza powieść w klubie "Kobiety to czytają," "Ostatnie pięć dni" autorstwa Julie Lawson Timmer opowiada historię o odchodzącej nadziei. Co dzieje się z człowiekiem, jego małżeństwem, rodziną, kiedy choroba odbiera mu panowanie nad swoim życiem i ciałem? Czy dla dziecka rodzica z poważną chorobą "lepiej" jest kiedy ten wcześnie umrze, czy będzie żył nieświadomy istnienia swojego dziecka? Czy miarą miłości jest to, jak długo zostaniemy z naszymi najbliższymi i jak mocno będziemy walczyć o każdą wspólnie spędzoną minutę? Kiedy umarła nadzieja, Mara postanowiła umrzeć wraz z nią.

Mara od czterech lat choruje na chorobę Huntingtona. Choroba odebrała jej wiele - dotychczasowe życie, pracę, charakter, kontrolę nad swoim ciałem. Mara jest coraz bardziej zależna od innych. Wsparciem w tych trudnych chwilach jest dla niej rodzina - ukochany mąż Tom, adoptowana córka Laks, rodzice oraz przyjaciółki. Mara z przerażeniem obserwuje, jakie spustoszenie sieje jej choroba również w życiu najbliższych. Uświadamia sobie, że już czas zrealizować to, co założyła sobie, kiedy usłyszała diagnozę. Już czas odejść i nie pozwolić wygrać chorobie. Zostało ostatnie pięć dni, aby pożegnać wszystkich, których kocha.
Scott, wraz z żoną Laurie, od roku sprawuje opiekę zastępczą nad trudnym 8-latkiem. Scott zdążył pokochać chłopca jak własnego syna, tymczasem dziecko za pięć dni ma wrócić do biologicznej matki. Scott nie wyobraża sobie pożegnania z Curtisem. W ciągu najbliższych pięciu dni musi pogodzić się z nadchodzącym rozstaniem z chłopcem.
Scott i Mara udzielają się na forum internetowym, gdzie wymieniają się doświadczeniami, poglądami na temat rodzicielstwa. Internetowa znajomość szybko okazuje się być czymś więcej. Członkowie forum mogą liczyć na wzajemne wsparcie i ciepłe słowa.

"Ostatnie pięć dni" to wzruszająca opowieść o najtrudniejszych wyborach. Historia Mary pozostanie ze mną na długo. To powieść, która trafia prosto do serca, chwyta mocno za gardło i skłania do refleksji: "a ty? co zrobiłbyś na miejscu bohaterów?". Czym jest siła? Czy człowiek, który decyduje się na śmierć, by choroba nie zawładnęła jego duszą i ciałem, jest słaby? Julie Lawson Timmer opisuje problem w sposób wyczerpujący. Poznajemy wszystkie aspekty życia i choroby Mary. Dowiadujemy się, jaki wpływ ma Huntington nie tylko na samą Marę, ale również na jej męża, córkę, rodziców, przyjaciół. Autorka w niesamowity sposób oddała naturę relacji międzyludzkich. Aż nie chce się wierzyć, że "Ostatnie pięć dni" jest debiutem literackim Julie Lawson Timmer. Wielowymiarowa, skomplikowana powieść, w której z każdym kolejnym rozdziałem odkrywamy drugie, trzecie, czwarte... dno. Kiedy czytamy pierwsze rozdziały, odnosimy wrażenie, iż będzie to książka o pożegnaniach. Wraz z rozwojem akcji przekonujemy się, że wątek pożegnania to tylko jeden z wielu tematów, jaki porusza autorka. Najbezpieczniej będzie powiedzieć, iż jest to powieść o życiu w najszerszym tego słowa znaczeniu. Życiu z chorobą, życiu w małżeństwie, życiu rodziny, życiu rodziców i dziecka adopcyjnego. 

Płakałam już w połowie. Płakałam trzy razy. Książka wzrusza przez prawdziwych bohaterów, trudne wybory i życiowe obserwacje. Nie, to nie jest tani melodramat. To niezwykle wartościowa i mądra lektura. Autorka przekonuje czytelnika, iż pewnych życiowych komplikacji, a nawet swoich decyzji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono - ta mądrość sprawdza się również w przypadku bohaterów "Ostatnich pięciu dni". Powieść przedstawia realistyczny obraz spustoszenia, jakie w ludzkim ciele wywołuje choroba. Przypomina o naszych słabościach i ułomnościach. Przeraża, ale i dowartościowuje. Porusza wiele dylematów natury moralnej. Składnia do refleksji nad wartością życia. Mimo iż to historia Mary jest tą wiodącą, na uwagę zasługuje również Scott i jego uczucia względem małego Curtisa. W tle choroby Mary dostrzegamy trudy życia rodzica adopcyjnego i rodziny zastępczej. Czy sama miłość wystarczy? Julie Lawson Timmer pisze o rodzicach biologicznych i adopcyjnych. Przedstawia ten trudny temat, szanując psychikę dziecka i jego opiekunów. Wykazuje się empatią i zrozumieniem.

"Ostatnie pięć dni" to mocny i odważny debiut. Porusza kwestię życia, śmierci, choroby, odpowiedzialności za siebie i innych. To doskonała lektura, która wciąga już od pierwszych stron. Niebanalna, skłaniająca do myślenia, dostarczająca wielu wzruszeń i refleksji. Julie Lawson Timmer to nazwisko, które trzeba zapamiętać.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Julie Lawson Timmer "Ostatnie pięć dni"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2015
ilość stron: 432
data premiery: 16.04.2015

3 komentarze:

  1. Świetna rekomendacja, na pewno poszukam książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna recenzja a książkę chętnie przeczytam :)
    Daria K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę po nią sięgnąć, chociaż smutne książki zawsze spycham na dół listy...

    OdpowiedzUsuń