czwartek, 17 grudnia 2015

Karolina Wilczyńska | Czym są Święta Bożego Narodzenia?



Czas na kolejną odsłonę cyklu świątecznego. Dziś o swoich Świętach pisze dla Was Karolina Wilczyńska - autorka między innymi powieści obyczajowej "Jeszcze raz, Nataszo" oraz cyklu "Stacja Jagodno".

Czym są Święta Bożego Narodzenia?

Zacznę od tego,  czym dla mnie z całą pewnością nie są. Nie są kolorowymi światełkami rozwieszonymi na ulicach, po których spieszą ludzie opętani szałem zakupów. Nie są mieszanką świątecznych przebojów grzmiących ze sklepowych głośników w galeriach handlowych i tworzących taką kakofonię dźwięków, która zagłusza myśli. Nie są brokatem, sztucznym śniegiem i fałszywymi  kryształkami na seryjnych bombkach, ruszającymi głową reniferami, Mikołajami o twarzach niczym z horroru, hostessami w skąpych strojach nachalnie zachęcającymi do promocji, półżywymi karpiami stłoczonymi  w wielkich foliowych basenach i Kevinem w telewizji. Tym Boże Narodzenie na pewno nie jest.
                Moje Święta to smak opłatka mieszający się na języku ze słonawym posmakiem połkniętej łzy. Łzy wzruszenia, bo znowu możemy być razem, na kilka godzin oderwać się od pośpiechu, codzienności, zapomnieć o małych i większych problemach i wierzyć, że życzenia, te specjalne, z serca, składające się nie z utartych formułek, ale słów dobranych z namysłem, że te życzenia muszą się przecież spełnić.
                Boże Narodzenie w moim domu to radość najmłodszych członków rodziny z prezentów znalezionych pod choinką. Wspólne odkrywanie niespodzianek, wśród okrzyków radości, dziecięcego śmiechu i pełnych wyrozumiałości, dumy i miłości spojrzeń dorosłych. To plamy na białym obrusie, o które nikt nie ma pretensji, okruszki ciasta na zaróżowionych z emocji policzkach, uściski małych rączek i dotknięcie pomarszczonej, życzliwej dłoni na policzku.
                Święta dla mnie to także wspólnie śpiewane kolędy. Zebrane w jeden wspólny ton cienkie głosiki, męskie tenory i basy, kobiece soprany, głosy mocne młodością i drżące przeżytymi latami, wyraźnie wymawiające tekst i mruczące pod nosem, czysto wyciągające każdy ton i lekko załamujące się fałszywymi nutami.  Na tle pianina, gitary lub skrzypiec, połączone, choć tak różne. Dokładnie tak, jak rodzina – silna różnorodnością, z której potrafi stworzyć pięknie brzmiącą pieśń . I chociaż niektórych głosów już nie ma, to wszyscy o nich pamiętamy, czujemy, że w chórze naszych serc jest wesoły bas Dziadka i spokojny, niezbyt już głośny sopran Babci. A w przyszłym roku dołączy gaworzenie Zosi, wzbogacając rodzinne kolędowanie.
                Boże Narodzenie jest potrzebne i ważne. Pozwala zwolnić, spokojnie pomyśleć, znaleźć chwilę dla rodziny i przyjąć od niej dar wspólnoty, dobroci i życzliwości.  Potrzebne, żeby wspominać, planować i cieszyć się chwilą, żeby na nowo dostrzec to, o czym przez resztę roku często zapominamy – że nie liczy się sztuczny, wykreowany blask, nie ma znaczenia ilość przygotowanego jedzenia czy wartość prezentów, ale jedyne, co w życiu ważne, to dobro i miłość.
I tego świątecznie życzę wszystkim!

Karolina Wilczyńska 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz