sobota, 15 lutego 2014

Maria Nurowska "Zabójca"


Słyszę: "Nurowska", myślę: "klasa sama w sobie". Na długo w pamięci zostały mi ostatnie publikacje autorki "Drzwi do piekła" i "Dom na krawędzi", naturalną konsekwencją była lektura najnowszej - "Zabójcy". Co przyniosła? Ciekawie spędzony wieczór, mądrą historię, ale też poczucie deja vu, gdyż autorka wykorzystała sporo elementów świata wykreowanego we wspomnianych wyżej wcześniejszych tytułach.

Nurowska kocha Podhale i ta miłość przenika na karty jej powieści. Góry są w "Zabójcy" nie tylko tłem do wydarzeń, one odgrywają ważną rolę, posunęłabym się nawet do stwierdzenia, że urosły w pewnym momencie do rangi jednego z bohaterów. Uczucie autorki jest tak silne, że nawet ja, nastawiona bardzo sceptycznie do wysokich szczytów i lubująca się w dźwięku morskich fal, oczami wyobraźni dostrzegam to piękno, które nam przekazuje. Wszelkie cechy typowego górala wykorzystuje do opisu męskiej postaci, Adama Madeja. To niezwykle uparty, honorowy i niezależny człowiek. Człowiek po przejściach, który wraca w rodzinne strony. Jego historia niezwykle intryguje Joannę, młodą dziennikarkę, która postanawia o nim napisać artykuł. Kobieta regularnie zaczyna przyjeżdżać do Zakopanego, odkrywając urok gór i, no cóż, Adama.

Historia być może wydawałaby się banalna, gdyby nie napisała jej Maria Nurowska. Autorka pisze bardzo specyficznie, ma niezwykły dar do opowiadania prostych, nieskomplikowanych historii w taki sposób, że w pewnym momencie orientujemy się, iż bardziej interesuje nas nie treść, a forma. "Zabójca" to książka dla osób, które potrafią dostrzec to, co ukryte między wierszami. Publikacje Nurowskiej mają to do siebie, iż nie mają jasno określonego schematu typu "tu zaczyna, a tu kończy się rozdział", autorka zrywa z podziałami, dlatego jej lektury czyta się dobrze na jeden raz, gdyż całość stanowi o spójności i jednolitości opowieści. 

"Zabójca" porusza, gdyż dotyka kwestii delikatnych, a zarazem trudnych i mocnych. Niekwestionowanym urokiem opowieści jest fakt, iż o sprawach niełatwych, wręcz brutalnych, autorka pisze jakby szeptem. Książka opisuje paradoks człowieka, który stracił całą rodzinę, na sam koniec odebrano mu niewinność i uczyniono tytułowym zabójcą. Istota jego osoby została określona w jednym zdaniu, które pada w zakończeniu. Będąc już przy temacie ostatnich stron, pragnę zwrócić uwagę na otwartą stronę końca powieści. Nurowska jest mistrzem w tego typu zakończeniach i tutaj swoją klasę również pokazała. 

Jedynym rozczarowaniem była dla mnie powtarzalność poruszonych już przez autorkę spraw. Więzienie, góry, związek z człowiekiem po przejściach, ba! nawet przypadek jednego z więźniów wydaje się być męską wersją historii jednej z bohaterek "Drzwi do piekła". Wydaje się, że autorka chciała odciąć kupony od sukcesu swoich poprzednich książek. Nie zniechęciło mnie to jednak do całości, w ogólnym wydźwięku powieść wypada godnie. Jak to zwykle Nurowska, pokazała klasę.

Wydawnictwo Znak, 2014

Za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.

1 komentarz:

  1. Ciekawa recenzja ;)
    Coś czuję, że będę tu coraz częściej zaglądał. ;)

    OdpowiedzUsuń