poniedziałek, 10 lutego 2014

W stylu retro: Joanna Szwechłowicz "Tajemnica szkoły dla panien"


"Tajemnica szkoły dla panien" Joanny Szwechłowicz to jedna z ciekawszych propozycji Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Premiera książki miała miejsce 4 lutego 2014 i jeszcze wcześniej wzbudziła moje zaintrygowanie. Publikacji nie sposób zaklasyfikować w utartych schematach gatunków literackich, to powieść sensacyjno-obyczajowa z mocno podkreślonymi elementami kryminału w stylu retro.

Rzecz ma miejsce na początku lat 20. XX wieku. Autorka nakreśla portret mieszkańców małej miejscowości Mańkowice w byłym zaborze pruskim. W miasteczku wybucha skandal związany ze śmiercią Marianny, uczennicy szkoły dla dziewcząt. Policja, na czele z podkomisarzem Hieronimem Ratajczak, woli uznać to za samobójstwo i zająć się zagadką kradzieży cukru, który z zadziwiającą częstotliwością znika z miejscowej fabryki. Któż to widział, żeby w Mańkowicach grasował morderca, a pewnie i by trzeba marnować siły i energię, na co mundurowi nie mogą sobie pozwalić, bo kto wtedy wyjaśni tajemnicę cukru i zaginięcia pupilów najważniejszych osób w mieście? A o Mariannę nikt się nie upomni, gdyż była biedną sierotą. Ku niezadowoleniu Ratajczaka, dochodzi do serii dziwnych zdarzeń zdających się mieć powiązanie ze śmiercią wychowanki żeńskiej szkoły, więc policja musi zaangażować się w sprawę, czego zaczyna domagać się lokalna społeczność, podpuszczana dodatkowo przez wydawców "Gońca Mańkowickiego".

Pisarka doskonale oddała klimat opisywanej epoki. Jej bohaterowie zdają się być prawdziwymi postaciami żyjącymi w tamtych czasach, a ich poglądy i zachowanie odzwierciedlają ducha dwudziestolecia międzywojennego. Na kartach powieści spotykamy wielu mieszkańców Mańkowic, przez co książka wydaje się nie mieć spersonalizowanego głównego bohatera, chociaż pierwsze skrzypce gra podkomisarz Ratajczak. Pomijając aspekty estetyczne i wysoki poziom humoru, książka to ciekawe studium życia lokalnej społeczności, a także Polski w trudnym dla niej momencie. Kraj dopiero co odzyskał niepodległość  i nie za bardzo radzi sobie z nową sytuacją. W poszczególnych postaciach bije niechęć do Warszawy i ziem byłego zaboru rosyjskiego. Ludzie nie mają jasno określonej tożsamości, ten, który do niedawna był Niemcem, dziś jest Polakiem, a wewnętrzna szamotanina bohaterów, którą autorka pokazała w delikatnie zarysowanym tle głównych wydarzeń, w rzeczywistości okazuje się kluczem do określenia ich jestestwa.

Joanna Szwechłowicz w sposób intrygujący przedstawiła relacje damsko-męskie. Mieszkanki Mańkowic zdają się być podzielone na dwa obozy: piękne, młode dziewczyny, które życia, hm, używają kontra konserwatywne mężatki, głośno potępiające rozwiązłość i lekkie obyczaje. To opowieść o rodzącym się poczuciu wyzwolenia, czasach coraz krótszych sukienek i jedwabnych pończoch. Mężczyźni wciąż starają się stwarzać pozory, ukrywać swe mniejsze i większe grzeszki. Lata, w których żyją bohaterowie, to niezwykle dziwne czasy, pełne wykluczających się wzajemnie ideałów, stawiające postaci przed dylematami natury moralnej i fizjologicznej. Z jednej strony widzą swoje uczęszczające do kościoła, oziębłe żony, z drugiej - młode, chętne i pełne namiętności dziewczęta. W tak małym mieście jak Mańkowice połącznie jest iście wybuchowe i musi w końcu doprowadzić do tragedii.

Znaczącą zaletą powieści jest klimat, w jakiej owa jest utrzymana. To książka w stylu retro, jak zapewnia wydawca w opisie, i trzeba przyznać w tym rację. Autorka inteligentnie operuje humorem i sarkazmem, opisując życie swoich bohaterów. "Tajemnica szkoły dla panien" jest wielowątkową, nietuzinkową i oryginalną powieścią z wątkiem kryminalnym, a Joanna Szwechłowicz wykazała się dużym talentem narratorskim, pobudzając ciekawość czytelnika nie samą zbrodnią, jak to zwykle ma miejsce w kryminałach, ale całym wykreowanym światem. To ważna pozycja współczesnej literatury polskiej, łącząca elementy historii, zbrodni, małomiasteczkowości i skomplikowanych relacji damsko-męskich. Obowiązkowa pozycja!

1 komentarz: