niedziela, 2 lutego 2014

Natalia A. Bieniek "Uśpione marzenia": przedpremierowa recenzja


My, kobiety, na co dzień stajemy przed trudnymi wyborami. Czasy, w których żyjemy, nierzadko sprowadzają nas do odpowiedzi na pytanie "kariera czy rodzina?". Książka Natalii A. Bieniek "Uśpione marzenia" pozwala nam nie zapomnieć o tym, co w życiu jest naprawdę ważne.

Już 4 lutego nakładem Wydawnictwa Replika ukaże się pierwsza powieść autorki. Opowiada historię dwóch sióstr, zupełnie od siebie różnych. Jedna z nich, Anna, spełnia się zawodowo, robi zawrotną karierę w finansach, a na dodatek ma piękny dom, przystojnego męża, dwójkę kochanych dzieci, oczywiście starszego synka i młodszą córeczkę, jak to w rodzinach z obrazka bywa, sporą sumę na koncie i rzesze niań i guwernantek wychowujących latorośle. Natomiast Ewa jest bezdzietną starą panną, współcześnie nazywaną singielką, z niespłacaną hipoteką, bez stałej pracy. Żyją jak obce sobie istoty, których drogi przecinają się czasem przy wigilijnym stole. Pewnego dnia wszystko się zmienia. W Ewce coś w końcu pęka, wyrzuca siostrze, że dzieci potrzebują obecności mamy, a nie wykształconych opiekunek. Nazajutrz przychodzi informacja o śmierci matki Ani i Ewy.

Książka zaskoczyła mnie pozytywnie, spodziewałam się raczej powielenia wzorców ostatnio często stosowanych w literaturze. Odkrywanie siebie poprzez poznanie przeszłości swojej rodziny to nierzadko powracający motyw w pisarstwie ubiegłych lat. Ta historia jest świeża, nie przejadła nam się jeszcze, powtarzana co krok w innych wersjach. "Uśpione marzenia" zyskują wiele na swej autentyczności, czytelnik nie neguje poszczególnych zdarzeń, wierząc, że mogły się one wydarzyć naprawdę. Autorka swym bohaterom nadała wiele czynników ludzkich, a postać Ewy z jej problemami finansowymi jest mocno prawdziwa, jak na dzisiejsze czasy. Pisarka nie koloryzuje rzeczywistości. W większości książek, jakie czytałam, spotkałam się z profilami osób, które pieniądze po prostu zawsze mają w portfelu. Tym razem poznałam bohaterkę, która poprzez swój kryzys doszła do takiego momentu w życiu, kiedy kolejna rata niespłacanego kredytu nakłada się na poprzednią, a kobieta nie ma dalszych planów ani perspektyw na poprawę sytuacji finansowej. Sama obecność tej postać dobrze robi publikacji i podnosi jej ocenę w kategorii szczerości opowieści.

Historia Anki, drugiej głównej persony książki Natalii A. Bieniek, również jest bardzo dobrze znana wielu kobietom. Odwieczny dylemat "jak pogodzić karierę z wychowaniem dziecka?" stawia bohaterkę na życiowym zakręcie. Kobieta jest w stu procentach oddana swojej pracy, dzierży wysokie stanowisko, a w niedługim czasie pojawia się widoczna perspektywa awansu. Z synem i córką widuje się naprawdę tylko godzinę dziennie, a dzieci wychowywane są przez sowicie opłacane nianie. Anka na początku wydaje się być spełniona i szczęśliwa, ale kiedy Ewa podleje swoimi słowami ziarnko wątpliwości, które kiełkuje w sercu pracującej matki, nic nie będzie takie samo. Postaci przyjdzie odpowiedzieć przed sobą samą na pytanie, co jest najważniejsze, przewartościować swoje życie i ustalić inną hierarchię rzeczy ważnych i ważniejszych.

"Uśpione marzenia" to pełna ciepła opowieść, która mogła się przydarzyć każdej rodzinie. Czytając ją, odbiorca nie ma wrażenia, że dociera do niego sygnał z jakiegoś innego, współistniejącego świata; czytelnik zna takie historie z życia swojego, rodziny, przyjaciół czy sąsiadów. Autorka pisze mądrze i dojrzale, nie gwarantuje nam, iż wszystko skończy się dobrze, zdaje się znać życie i opowiada o nim prawdziwie. Przepiękny kunszt językowy sprawa, że lekturę chłonie się przyjemnie. Bieniek prezentuje swe możliwości, rozwijając ciekawe opisy otoczenia, zwracając uwagę na najmniejsze szczegóły. To stosunkowo rzadko spotykane u świeżej pisarski, "Uśpione marzenia" dowodzą, że autorka ma talent, który należy rozwijać. Jedyne, czego było mi mało, to zakończenie, które zostało skrócone i, w mojej opinii, niedociągnięte. Otwarte finały to trudna sztuka literacka, ponieważ trzeba napisać na tyle dużo, aby nie pozostał niedosyt, ale przy tym na tyle mało, aby czytelnik mógł swoje sobie dopowiedzieć.

Podsumowując, książkę oceniam naprawdę wysoko, a czas z nią spędzony będę bardzo mile wspominać. To godny uwagi tytuł, gdzie nie uświadczysz świata przedstawionego w krzywym zwierciadle. "Uśpione marzenia" są niezwykle prawdziwe, a przy tym subtelne i pozostawiające nadzieję, że udaje nam się dokonywać w życiu słusznych wyborów.



Za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza powieści składam podziękowania Wydawnictwu Replika.

2 komentarze:

  1. Nikomu do tej pory nie udało się zachęcić mnie do tej książki. A Tobie się udało :-)

    OdpowiedzUsuń